Szczególny mecz dla Damiana Szymczaka. "Do walki nie będzie trzeba mnie namawiać"

Koszykarze SKK w 3. kolejce I ligi podejmować będą Biofarm Basket Poznań. W sobotni wieczór na parkiecie w Siedlcach nie zabraknie kilku podtekstów.

Sobotni pojedynek SKK Siedlce z Biofarmem Basket Poznań (19:30) szczególny będzie dla Damiana Szymczaka. 21-latek całą swoją karierę spędził właśnie w Wielkopolsce, zbierając najważniejsze szlify w Poznaniu. Jak "Bolek" zaprezentuje się przeciwko starym znajomym?

WP SportoweFakty: Nie pomyli pan szatni w sobotę?

Damian Szymczak: Prędzej mógłbym pomylić szatnie jakbyśmy grali w Poznaniu, bo tam z automatu szukałem już swojego miejsca. Jednak tutaj czuję się jak u siebie, dlatego zapewniam, że trafię do odpowiedniej.

[b]

W sobotę Damian Szymczak zagra przeciwko klubowi, któremu zawdzięcza najwięcej w swojej karierze?[/b]

- Zdecydowanie tak. Wypłynąłem dzięki temu klubowi na szerokie wody, lecz nie można zapomnieć o klubie, w którym się wychowałem. Z Kormoranem Sieraków zdobyliśmy w końcu złoty medal mistrzostw Polski U16.

Pochodzi pan z Wielkopolski. Rozumiem, że na pewno pojawi się duża motywacja?

- Do walki na boisku i chęci pokonania byłego klubu nie będzie trzeba mnie specjalnie namawiać. Z każdym dniem chęć grania rośnie, a w sobotę osiągnie maksimum i wszystko rozstrzygnie się na parkiecie.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Żelazny: mamy do czynienia z medialnym harakiri trójki właścicieli

Jakie wspomnienia ma pan z gry w Poznaniu?

- Wspomnienia mam bardzo dobre, w końcu tak naprawdę dorastałem tam jako człowiek i zawodnik. Spędziłem w Poznaniu 5 lat, więc czułem się tam jak w drugim domu. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, z którymi cały czas utrzymuje kontakt.

Mówi się, że trener Przemysław Szurek jest fundamentalną postacią całego projektu zespołu z Poznania. Dużo nauczył się pan pod okiem tego szkoleniowca?

- Trener Szurek jest znakomitym i ambitnym szkoleniowcem, ma dużą wiedzę i co najważniejsze potrafi ją umiejętnie przekazać zawodnikowi. Dzięki niemu nauczyłem się bardzo dużo zasad panujących w seniorskiej koszykówce, jak i podstaw poruszania się po boisku.

Skupmy się na SKK. Macie duży niedosyt po ostatnim meczu z AGH Kraków?

- Niedosyt jest ogromny. AGH Kraków był w naszym zasięgu, niestety to my przegraliśmy ten mecz, a nie oni wygrali. Zabrakło przełamania niemocy na przełomie 3 i 4 kwarty. Nie wpadło kilka rzutów i zaczęła się lawina błędów, które AGH wykorzystał, i przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

SKK tworzy bardzo młody i ambitny zespół. Faza play-off jest realna dla Siedlec?

- To prawda. Jesteśmy w miarę młodym zespołem i potrafimy walczyć na boisku do samego końca. Faza play-off to nasz cel i będziemy dążyć do tego z każdym meczem.

Na koniec naszej rozmowy zapytam jeszcze o najbliższy mecz. Wiem, że będzie pana wspierać liczna delegacja z rodzinnych stron. W takiej atmosferze chyba nie wypada przegrać?

- Dokładnie, rodzina wybiera się do Siedlec. Od zawsze rodzina bardzo mocno mnie wspiera. Jak tylko mogą, pojawiają się na spotkaniu, żeby pokrzyczeć trochę z trybun i dopingować z całej siły. Oni żyją meczem i tym co się dzieje na boisku, tak samo jak ja.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: