Michał Chyliński znów ma być strzelcem na pełen etat. "Swoje już odpokutowałem"

PAP / PAP/Adam Warżawa
PAP / PAP/Adam Warżawa

Michał Chyliński odpędził stare demony i chce w wydatni sposób pomóc Anwilowi Włocławek w sezonie 2016/2017. - Swoje już odpokutowałem - mówi polski rzucający.

[b]

WP SportoweFakty: W meczu z Polpharmą Starogard Gdański zdobył pan 15 punktów i był pan trzecim strzelcem zespołu. Na takiego Michała Chylińskiego czekali kibice Anwilu Włocławek.[/b]

Michał Chyliński: Pewnie tak, ale ja też czekałem na takiego Michała Chylińskiego. Mam nadzieję, że cały sezon będę zdrowy. To jest kluczowy aspekt, bo o formę jestem spokojny, ponieważ w wakacje wykonałem sporo pracy. Dobrze przygotowałem się do rozgrywek. Chcę pomóc Anwilowi Włocławek.

Ostatnie miesiące mimo wszystko nie były łatwe. Sporo się działo.

- To prawda. To był trudny sezon dla mnie. Najpierw doznałem kontuzji na kadrze, z którą udałem się do Bonn. Tam wyleczyłem się, ale ostatecznie zmieniłem klub po kilku miesiącach. Przyjechałem do Włocławka. Czułem się dobrze fizycznie, ale niestety pojawiły się kolejne problemy ze zdrowiem.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Krychowiak: Za kilka dni nikt nie będzie pamiętał o stylu

Wyjaśnijmy. To były problemy z ręką. Grał pan z urazem.

- Cały czas miałem rękę w usztywnieniu. Ochraniacz zdejmowałem tylko na mecze, ale ręką nie funkcjonowała tak jak powinna. Po sezonie przeszedłem operację. Cieszę się, że ten okres jest za mną. Swoje już odpokutowałem.

W pierwszej kolejce sensacyjnie przegraliście z Polpharmą Starogard Gdański 82:83, mimo że w samej końcówce prowadziliście różnicą siedmiu punktów.

- Końcówka w naszym wykonaniu była po prostu słaba. Z kolei gospodarze trafiali niemal z każdej pozycji. Polpharma ma naprawdę niezłą drużynę. Grają agresywnie w obronie, mają spory potencjał w ofensywie. To jest zespół, z którym każdy w PLK będzie miał problem.

Polpharma was zaskoczyła?

- Spodziewaliśmy się tego, ale nie ukrywam, że jak prowadziliśmy różnicą pięciu punktów w końcówce to myślałem, że Polpharma już się nie podniesie. Chwała im za to, że wrócili do gry. Trafiali ważne rzuty i w ten sposób wygrywa się mecze.

Macie najstarszą drużynę w PLK i aż dziwne, że tak łatwo roztrwoniliście przewagę w końcówce.

- Gdybyśmy trafili rzut w ostatniej akcji, to ludzie by mówili, że doświadczenie nam pomogło. Myślę, że w końcówce też trzeba mieć nieco szczęścia. To jest koszykówka - wszystko jest możliwe. Nie róbmy tragedii po jednym meczu.

[b]

Jak miała wyglądać ostatnia akcja meczu?[/b]

- Miałem wyjść do piłki, ale rywale umiejętnie zmieniali krycie i uniemożliwili podanie. My jednak dobrze odczytaliśmy ich ustawienie, ponieważ piłka trafiła do Pawła Leończyka, który momentalnie odrzucił ją do Kamila Łączyńskiego, ale nie trafił. To jest loteria.

Mecz był rozgrywany o nietypowej porze - 12:45, która na stałe zagości w PLK. Co pan o tym sądzi?

- To jest kwestia przyzwyczajenia. Ja o tej porze grałem w Hiszpanii i mi się osobiście podobała ta godzina. Człowiek wstaje rano, kawę wypije, zje cięższe śniadanie i jest gotowy do boju.

Jaki Anwil będziemy oglądać w sezonie 2016/2017?

- My w tym sezonie zamierzamy grać trochę szybciej w ataku. Chcemy wykorzystywać swoje atuty - mamy dobrze biegających środkowych. Aczkolwiek nie możemy zapominać o obronie, która ma kluczowe znaczenie. Wierzę, że pod tym względem utrzymamy poziom z zeszłego sezonu.

Na razie jeszcze jesteście na etapie zgrywania się.

- Wszyscy są jeszcze na tym etapie. Mamy sporo nowych zawodników, więc wszystko musi się jeszcze dotrzeć, zwłaszcza w spotkaniach o punkty. To są inne mecze od tych, które rozgrywa się w okresie przedsezonowym. Tutaj dochodzą emocje.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: