Osłabiona, brakiem Darylla Greene i Damiena Argetta, Victoria Górnik przyjechała do Zgorzelca praktycznie z góry skazana na porażkę. Trener Mieczysław Młynarski do dyspozycji miał praktycznie tylko pięciu zawodników, których wspierali juniorzy. - Turów zdeklasował nas, co było zresztą widać, ale ciężko jest nie wykorzystać takiej przewagi, ponieważ przyjechaliśmy praktycznie w piątkę, bowiem dwóch zawodników się rozchorowało - mówił na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec wałbrzyskiego klubu.
W poczynaniach wicemistrzów Polski od początku widać było sporą rezerwę sił. Koszykarze PGE Turowa nie grali z taką determinacją i zaciętością, jak kilka dni wcześniej z Polpharmą Starogard Gd. Rywal może nie został zlekceważony, ale gospodarze podeszli do spotkania w większym dystansem, co oczywiście się zemściło. Chociaż podopieczni Pawła Turkiewicza początkowo, szczególnie dzięki wszechstronnemu Chrisowi Danielsowi, powiększali prowadzenie, z czasem nie mogli znaleźć odpowiedzi na Kamila Chanasa.
Obie ekipy, o dziwo, toczyły bardzo wyrównaną grę i nie widać było dzielącej je przepaści, bowiem wałbrzyszanie plasują się na dnie tabeli i są głównym pretendentem do spadku. PGE Turów bardzo dobrze spisywał się pod koszami, gdzie bardzo szybko wypracował sobie ogromną przewagę, grał bardzo zespołowo, ale z kolei w ataku postawił na rzuty trzypunktowe, które nie zawsze trafiały do celu. Po pierwszej kwarcie wałbrzyszanie przegrywali zaledwie trzema punktami, ale po dwudziestu minutach strata wzrosła do trzynastu (57:41). Aż 23 punkty w tym czasie dla gości zdobył wspomniany wcześniej Chanas.
- Trzymaliśmy się tak długo, jak potrafiliśmy. Myślę, że pokazaliśmy charakter, bowiem takie mieliśmy założenie. Chociaż, podobnie jak wszędzie, przyjechaliśmy tu wygrać, to Turów zdeklasował nas - mówił po meczu Mateusz Bierwagen, rzucający Górnika.
Wszystko zmieniło się po przerwie, po ostrej reprymendzie trenera Turkiewicza. Przygraniczna drużyna w końcu zaczęła niezwykle agresywnie bronić, co z marszu przyniosło efekty. Koszykarze Victorii Górnika postawili na indywidualne akcje, ale po zmianie stron nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Notoryczne wejścia pod kosz gości kończyły się potężnymi blokami, a podania przechwytami, w czym brylował Chris Daniels.
Kapitalny moment gry miał z kolei Robert Witka. Polski skrzydłowy czarował swoim repertuarem zagrań. Witka nie tylko zbierał, trafiał z dystansu, spod kosza, ale także efektownie mijał rywali i wsadzał piłki do kosza z ogromnym impetem. Zupełnie zatrzymany został Chanas, ale jego rolę przejął Adam Waczyński. Osamotniony niespełna 20-latek w pojedynkę nie mógł jednak liczyć się w walce z PGE Turowem i jego drużyna po trzydziestu minutach gry przegrywała aż 56:87.
To był jednak dopiero przedsmak prawdziwego show w wykonaniu gospodarzy. Tyus Edney i spółka grali bardzo zespołowo, pozwalając sobie na efektowne podania, ale zarazem bardzo szczelnie w obronie i kreatywnie w ataku. Amerykański rozgrywający z ogromną łatwością trafiał i mijał rywali, ale oczy wszystkich skupione były na młodego Sebastiana Szymańskiego. Polak przez ostatnie osiem minut wypracowywał pozycje swoim partnerom i zaprezentował kilka ciekawych zagrań, zapisując na swoim koncie siedem punktów. Dzięki wygranej 116:73, a przy okazji porażce Polpharmy z Kotwicą, PGE Turów awansował na drugie miejsce w ligowej tabeli.
Zgorzelczanie nie pobili rekordu w ilości zdobytych punktów w jednym meczu w obecnym sezonie, a jedynie wyrównali go. Szansę na zapis w historii miał Alex Harris, ale w akcji sam na sam z koszem nie udało mu się efektownie wsadzić piłki do kosza. Swoją drogą, właśnie tak, dzięki przechwytom, wyglądały ostatnie akcje zgorzelczan, jednak kończyły się one punktami, a wsadu dokonał także Bartosz Bochno.
PGE Turów Zgorzelec - Victoria Górnik Wałbrzych 116:73 (27:24, 27:17, 33:15, 29:17)
PGE Turów: Edney 15 (3), Turek 15, Witka 15 (1), Daniels 14, Harris 13 (3), Miljkovic 8 (2), Bailey 7 (1), Roszyk 7 (1), Szymański 7 (1), Drobnjak 6, Bochno 5 (1) i Stefański 4.
Victoria Górnik: Chanas 27 (2), Waczyński 15 (3), Bierwagen 12 (2), Zabłocki 7 (2), Ercegović 6, Pieloch 6 (2), Ratajczak 0 i Wrona 0.