Konfrontacja z Anwilem Włocławek miała być pierwszym poważnym testem dla MKS-u Dąbrowa Górnicza. Ekipa dowodzona przez Drażen Anzulović test zdała wzorowo.
Dąbrowianie zagrali doskonale w defensywie, co okazało się kluczem do sukcesu. Przez trzy kwarty rywale potrafili zdobyć zaledwie 36 punktów. - Byliśmy mocno skoncentrowani od początku. Wiedzieliśmy, jakie Anwil ma silne strony i staraliśmy się je zniwelować. Wydaje mi się, że wychodziło nam to dobrze - komentuje mecz Bartłomiej Wołoszyn.
Oprócz defensywy dużą rolę odegrali zmiennicy. Doskonałe wejście z ławki zaliczyli m.in. Przemysław Szymański czy Witalij Kowalenko. - Na pewno ławka dużo wniosła do naszej gry. Każdy poszczególny zawodnik coś dał naszej grze i o to chodzi - dodaje.
Gdy w trzeciej kwarcie MKS prowadził już różnicą nawet 18 punktów wydawało się, że ostatnia część będzie już tylko formalnością. Kilka strat dąbrowian w połączeniu z serią trójek Anwilu sprawiło, że rywale poczuli kontakt.
ZOBACZ WIDEO Rekordowy Robert Lewandowski
Czy zrobiło się nerwowo w obozie gospodarzy? - Niby trochę tak, ale wiadomo, jak jest. Wygrywaliśmy już różnicą kilkunastu punktów, a drużyna która przegrywa musi rzucić się do odrabiania strat. Zrobiliśmy parę głupot, których zrobić nie powinniśmy, ponieważ powinniśmy grać mądrze. Na szczęście nie odbiło się to na wyniku i naszej wygranej - komentuje Wołoszyn.
Trzy mecze i trzy zwycięstwa. Otwarcie rozgrywek MKS ma wymarzony. - Na pewno tak. Na pewno sprzyja nam też terminarz, bo graliśmy trzy mecze u siebie i wykorzystaliśmy atut własnego parkietu. A teraz? Teraz jedziemy dalej - zakończył.
Kolejny mecz dąbrowianie rozegrają już we wtorek. Wtedy do Dąbrowy Górniczej zawita Polski Cukier Toruń.