Perypetie MKS-u Dąbrowa Górnicza z amerykańskimi "dwójkami" w bieżącym sezonie być może dobiegły końca. Na początku nie udało się z Alexem Hamiltonem, potem z Charlie Westbrookiem.
W klubie mają nadzieję, że sprawdzi się powiedzenie "do trzech razy sztuka" i z Roderickiem Tricem już wszystko będzie w porządku i ten będzie mógł pomóc swojej nowej drużynie.
Spokojnie do tematu podchodzi trener Drażen Anzulović. - Na razie jestem ostrożny i nie chcę się wypowiadać w tym temacie. Z odniesieniem się do tego, jak bardzo on nam pomoże, jeszcze poczekam - mówi Chorwat.
Ten po rywalizacji z Polskim Cukrem Toruń jednej z przyczyn porażek doszukał się w problemy kontroli gry i tempa. Słabszy mecz rozegrał Kerron Johnson, a defensywa Twardych Pierników wymusiła na graczach MKS-u ponad 20 strat.
Trice, który nie tylko potrafi zdobywać pokaźne ilości punktów, ale i pomóc na rozegraniu, ma być jedną z alternatyw dla Johnsona. - Uznam oficjalnie, że jest naszym zawodnikiem, kiedy przejdzie wszystkie testy medyczne. Wtedy będę pewny, że nam pomoże w tym wszystkim, czego na razie nam brakuje. Jestem tego pewny - dodał.
Wypowiedź Anzulovicia nawiązuje tutaj do Westbrooka, który przyleciał do Polski z kontuzją kolana. Dokładnie chodziło o łąkotkę. Zawodnik przyleciał wówczas do Dąbrowy Górniczej... na weekend.
ZOBACZ WIDEO Malarz: boli mnie liczba wpuszczonych goli