DeMar DeRozan rządził w stolicy USA. Fatalny początek sezonu Washington Wizards

Newspix / Kamil Krzaczyński / Na zdjęciu: Marcin Gortat w barwach Wizards
Newspix / Kamil Krzaczyński / Na zdjęciu: Marcin Gortat w barwach Wizards

DeMar DeRozan zepsuł Wizards ich pierwszy mecz u siebie, zdobywając aż 40 punktów. Bilans stołecznych, to już 0-3. Polskich fanów cieszyć może długa gra i dobra postawa Marcina Gortata.

To miał być przełomowy dzień dla Czarodziei ze stolicy, pierwsze zwycięstwo. I faktycznie, początkowe fragmenty wskazywały na to, iż podopiecznym Scotta Brooksa uda się wykonać założony cel. Gospodarze prowadzili 27:15, lecz wówczas Toronto Raptors rozpoczęli się odradzać. Cały włożony trud szybko poszedł na marne. Rywale zanotowali serię 12-2, będąc o krok.

O ile do momentu zmiany stron oba zespoły prezentowały wyrównany poziom, tak trzecia kwarta upłynęła pod definitywnym znakiem Dinozaurów. DeMar DeRozan dominował na parkiecie, a jego drużyna wygrała ten fragment 30:19, budując sobie nawet 12 punktów zaliczki. W pewnym momencie zrobiło się 87:75 właśnie dla Kanadyjczyków.

Washington Wizards zniwelowali dzielący dystans, doprowadzili do remisu (92:92), ale była to tylko chwilowa radość stołecznych sympatyków. Goście szybko zdobyli osiem punktów, odzyskali inicjatywę i kontrolowali wynik do ostatniej syreny. Raptors ostatecznie triumfowali w Verizon Center 113:103, a ich obecny bilans to 3-1.

Drużynę z Kanady poprowadził fantastyczny DeMar DeRozan, który zaaplikował stołecznym 40 punktów, trafiając 14 na 23 oddane rzuty z gry. - On w tym momencie gra na innym poziomie - komplementował kolegę Kyle Lowry. - Czyni moje i życie wszystkich w zespole o wiele łatwiejszym. Broni, kreuje pozycje, świetnie radzi sobie w ofensywie - mówił rozgrywający. Dla DeRozana było to czwarte spotkanie z rzędu, kiedy zapisał przy swoim nazwisku minimum 30 oczek. To pierwszy taki przypadek od 2005 roku i wyczynu Mike'a Jamesa.

Cieszyć może postawa oraz duży kredyt zaufania, który Marcin Gortat otrzymał od trenera Brooksa. Polak spędził na parkiecie 43 minuty, najwięcej w całej drużynie Wizards. Dobrze prezentował się w defensywie, zdobył 15 punktów (6/10 z gry, 3/4 za 1), zebrał 10 piłek oraz zanotował dwie asysty i dwa bloki. Dla 32-latka to drugie z rzędu double-double.

Gospodarzom na nic zdały się świetne występy Johna Walla (33 punkty, 13/19 z gry, 11 asyst) i Otto Portera (23 punkty, 11/13 z gry, 13 zbiórek). Wizards popełnili aż 21 strat, a przy tym trafili w całym meczu tylko trzy rzuty zza łuku. - Wszystko w porządku, nie załamujemy głów, to tylko trzy mecze - komentował Wall.

Gwiazdor nawiązał także do wypowiedzianych przez Marcina Gortata słów, który przyznał przed spotkaniem, iż Czarodzieje "muszą wygrać". - Nie wiem, dlaczego tak powiedział. Jasne, że chcesz wygrać pierwszy mecz u siebie, ale nie jest to coś, co musi się wydarzyć.

Washington Wizards - Toronto Raptors 103:113 (29:27, 27:27, 19:30, 28:29)
(Wall 33, Porter Jr. 23, Beal 15, Gortat 15 - DeRozan 40, Lowry 18, Ross 15)

ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Był Prijo, było party!

Komentarze (0)