WP SportoweFakty: Spędził pan ostatnie cztery lata swojej kariery w Radomiu, z każdym sezonem pełniąc ważniejszą rolę w Rosie. Sobotnie spotkanie to coś szczególnego czy zwykły ligowy mecz?
Jakub Schenk: Na pewno jest to dodatkowy smaczek motywujący, ale postaram się podejść do tego meczu jak do każdego innego, tak żeby wykonać pracę, która nam pomoże wygrać to spotkanie.
Nie będzie w głowie takich myśli, aby udowodnić coś trenerowi Wojciechowi Kamińskiemu?
-
Indywidualne udowadnianie czegoś trzeba będzie odłożyć na bok.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Mirosłav Radović po meczu: niespodziewane słowa i sms z wielkiego świata
Rosa Radom ma dzisiaj spore problemy na pozycjach obwodowych z racji kontuzji Daniela Szymkiewicza. Nie żałuje pan czasami swojej decyzji o odejściu z klubu? Dzisiaj byłoby zdecydowanie więcej okazji do gry w lidze oraz zaprezentowania swoich umiejętności w Europie.
-
Nikt nie mógł tego przewidzieć, że akurat przytrafią się tak ciężkie kontuzje, ale nie żałuję. Teraz jest kolejny krok w mojej karierze i na tym się skupiam.
Zastanawiam się, który z radomskich zespołów jest silniejszy. Ten z panem w składzie i m. in Toreyem Thomasem czy też C. J Harrisem czy może ta obecna ekipa?
- Życzyłbym sobie, żeby mocniejsza była ta drużyna, w której ja występowałem, ale ciężko to powiedzieć. Myślę, że jeszcze za szybko na takie osądy.
Przejdźmy teraz do Polpharmy, która ma obecnie bilans 2-2. Czy jesteście zadowoleni z dotychczasowych rezultatów? Jak pan podchodzi do swojej roli w drużynie? Ostatnio trener Budzinauskas zdecydowanie ograniczył pana minuty na parkiecie.
- 2-2 to wynik, który w jakimś stopniu nas satysfakcjonuje. Wiadomo, że każdy chciałby grac po 20 minut, ale póki co moja rola jest taka jaka jest i trzeba się z tym pogodzić i dalej pracować.
W sobotę zagracie z Rosą we własnej hali, która niewątpliwie jest waszym sporym atutem. Jaki będzie pomysł gospodarzy na ogranie wicemistrza Polski?
-
Nie mamy specjalnego patentu na to zwycięstwo, chcemy grać to w czym czujemy się mocni, czyli szybko w ataku i agresywnie w obronie.
Pomagał pan sztabowi szkoleniowemu w rozpracowaniu rywala?
-
Oczywiście, że staram się dać jakieś podpowiedzi i oby to co pamiętam z czasów gry w Rosie, okazało się przydatne.
Co będzie kluczem do sobotniej wygranej? Jedni mówią, że Rosa to przede wszystkim Michał Sokołowski, inni skupiają się na amerykańskich obwodowych. Na kim Kociewskie Diabły zamierzają w szczególności skupić swoją obronę?
-
Wiadomo, że motorem napędowym Rosy są przede wszystkim amerykańscy obwodowi. To oni mogą w pojedynkę rozstrzygnąć o losach meczu i na nich trzeba zwrócić nieco więcej uwagi, ale na taką drużynę tak naprawdę nie ma patentu. Potrzeba pięciu ludzi zdeterminowanych do mocnej i mądrej obrony i co najmniej tyle samo graczy na ławce, którzy wejdą i będą walczyć o każdy centymetr boiska.
Rozmawiał Patryk Butkowski