Dariusz Kaszowski: Ciężko pracujemy na taki wynik

Materiały prasowe / Sebastian Maślanka
Materiały prasowe / Sebastian Maślanka

Max Elektro Sokół Łańcut jest obecnie liderem I ligi. Architektem świetnych wyników drużyny jest bez wątpienia trener Dariusz Kaszowski.

WP SportoweFakty: Zakładał pan przed sezonem tak świetny początek rozgrywek? Po ośmiu meczach Max Elektro Sokół ma komplet punktów.

Dariusz Kaszowski: Ciężko pracujemy na to, aby wygrywać. Obecny początek sezonu jest najlepszym dla naszego klubu w historii występów w I lidze. Na pewno to bardzo cieszy i motywuje do jeszcze większej pracy. Chcielibyśmy przedłużyć tę serię jak najdłużej się da.

[b]

A jak smakuje zwycięstwo nad Legią Warszawa?[/b]

- Bardzo dobrze smakuje. Fajnie jest wygrywać mecze zarówno u siebie jak i na wyjeździe. Wywiezienie dwóch punktów z parkietu zespołu, który przez wszystkich fachowców jest wymieniany jako główny faworyt I ligi jest bardzo budujące. Idziemy dobrą drogą i w dalszym ciągu musimy ciężko pracować. Myślę, że będą tego wyniki.

ZOBACZ WIDEO Marcin Gortat: To jest magia NBA (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Zwycięstwo w stolicy pokazuje, że to Max Elektro Sokół jest teraz faworytem I ligi?

- My robimy swoje. Chcemy przygotować się do każdego meczu najlepiej jak potrafimy. Nie ważne czy jest to Legia Warszawa czy Doral Nysa Kłodzko. Szanujemy wszystkich przeciwników i zawsze chcemy być przygotowani w 100 procentach. Jeżeli chodzi o faworyta to takie deklaracje są moim zdaniem zbyt wczesne. W tej chwili mamy same zwycięstwa i to oczywiście nas bardzo cieszy.

Warto wspomnieć o przypadku Marcina Sroki, który przed meczem z Legią zmagał się z chorobą. To pokazuje jego wielki charakter do gry.

- Zgadza się, Marcin pokazał wielki charakter, nie tylko zresztą przed samym meczem z Legią. Na meczu w Kłodzku doznał bardzo mocnego i bolesnego stłuczenia żebra i nie jeden zawodnik powiedziałby, że nie jest w stanie wystąpić w najbliższym treningu czy spotkaniu. A on nie dość, że nie odpuszczał na treningach to na meczach walczył na całego, będąc najlepszym naszym graczem. Nie mówiliśmy głośno o jego problemach zdrowotnych, które go dopadły w tygodniu przed ostatnim meczem. Należą się dla niego wielkie ukłony, gdyż dopiero w piątek popołudniu wyszedł ze szpitala po przebytej infekcji, a w sobotę rano pełen wigoru ruszył z zespołem na podbój Warszawy. Zastanawiałem się czy skorzystać z jego usług, jednak on sam stwierdził, że nie wyobraża sobie, aby mogło go zabraknąć w takim meczu. Na własną odpowiedzialność powiedział, że chce zagrać z Legią.

[b]

Przykład Marcina Sroki pokazuje, że ponownie świetnie trafił pan z transferami?[/b]

- Na dokładne oceny przyjdzie czas dopiero na koniec sezonu. Mogę powiedzieć jednak, że z każdego transferu jestem zadowolony. Nowi zawodnicy bardzo dobrze wkomponowali się w drużynę o czym świadczy panująca atmosfera i osiągane przez nas wyniki. Myślę jednak, że niektórzy potrzebują jeszcze trochę czasu, aby lepiej poznać nasz system gry i nabrać boiskowego obycia i doświadczenia. Wszyscy nowi poza Marcinem w poprzednim sezonie grali bardzo rzadko bądź leczyli kontuzje. Musimy o tym wszystkim pamiętać i dać im trochę czasu. Myślę, że z każdym miesiącem będziemy funkcjonować jeszcze lepiej.

Czy przykład Miasta Szkła Krosno, które znakomicie radzi sobie w PLK działa na wyobraźnie pana zawodników?

- Na pewno jest to budujące dla wszystkich pierwszoligowców, że działacze z Krosna wraz z trenerem postawili na zawodników, którzy wywalczyli awans do ekstraklasy. Dokooptowano do tego trzech obcokrajowców i wygląda to bardzo ciekawie. Przykład Miasta Szkła pokazuje, że drużyny z czołówki I ligi przy niewielkich wzmocnieniach mogą w tej ekstraklasie trochę poprzeszkadzać. Będąc na ostatnim ich meczu z PGE Turowem Zgorzelec miło się oglądało polski skład pierwszoligowy tego zespołu jak walczy z uznanymi nazwiskami bez żadnych kompleksów, preferując ten sam styl gry co parę miesięcy temu. Bardzo im gratuluję tak udanego startu i liczę, że jeszcze nie jednego rywala zaskoczą.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: