Łącznie 63 straty popełnione w meczach z Anwilem Włocławek (19), Polskim Cukrem Toruń (20) i PGE Turowem Zgorzelec (24) sprawiły, że trener MKS-u Dąbrowa Górnicza nie mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych.
- Mieliśmy problem ze stratami, bo popełnialiśmy ich naprawdę całe mnóstwo. Ich liczba sięgała przecież 20 i więcej w mecz. W takich sytuacjach bardzo ciężko się gra - komentuje Drażen Anzulović.
Tylko jeden z wymienionych meczów MKS-owi udało się wygrać. - Wygrana z Anwilem to był przypadek, to było szczęście. Przy takiej liczbie strat tylko tak można nazwać zwycięstwo - i dodaje. - Mieliśmy ogromne problemy z kontrolą piłki i będąc szczery, nie wiem skąd to się wzięło w naszej grze.
Sytuacja diametralnie odmieniła się w ostatnim meczu dąbrowian, kiedy to zdołali oni pokonać Stelmet BC Zielona Góra 83:77. W tamtym pojedynku liczba strat MKS-u zatrzymała się na dziewięciu.
ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk ostro o Kowalkiewicz. Jest odpowiedź
- Żeby wygrywać ważne mecze, takie, jak ten ze Stelmetem BC, musisz kontrolować i szanować piłkę. Udało się wygrać ten mecz pomimo, że zaczęliśmy dokładnie tak, jak nie mieliśmy. Nie realizowaliśmy żadnych założeń i straciliśmy w pierwszej kwarcie aż 28 punktów. Pokazaliśmy jednak dobrą mentalność i charakter, dzięki czemu wróciliśmy do gry - komentuje Chorwat.
Anzulović nie ma również najmniejszych wątpliwości, że dużą pomoc w tym wszystkim odegrał Roderick Trice. - Już w debiucie dużo nam dał, a nie jest w ogóle przygotowany fizycznie. Gdy tylko osiągnie swoją optymalną formę fizyczną, będzie ważnym ogniwem w rotacji - kończy doświadczony szkoleniowiec.
Już w sobotę MKS w Ostrowie zmierzy się z BM Slam Stalą. Będzie to kolejny ważny sprawdzian dla dąbrowian tym bardziej, że rywal przechodzi rewolucję kadrową i będzie niezwykle zdeterminowany, żeby odnieść zwycięstwo. Szczególnie, że przed własną publicznością w tym sezonie jeszcze nie wygrali.