TBV Start ma niezły skład, ale nie wygrywa. W czym tkwi problem?

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

- TBV Start nie jest słabym zespołem, nie zasługuje na 0:7 - mówi Grzegorz Małecki, lubelski skrzydłowy. Drużyna prowadzona przez Andreja Żakelja jest obok Siarki Tarnobrzeg najgorszą ekipą w PLK.

[b]

WP SportoweFakty: 0:7. Sytuacja TBV Startu z meczu na mecz robi się coraz trudniejsza.[/b]

Grzegorz Małecki: I co ja mam powiedzieć? Trudno znaleźć słowo, które dobrze opisałoby naszą obecną sytuację. Jest fatalnie. Przyjechaliśmy do Gdyni po pierwsze zwycięstwo, a tymczasem po pierwszej połowie przegrywaliśmy różnicą 24 punktów. Takie rzeczy nie mogą się nam przytrafiać. Później walczyliśmy, ale trudno jest się podnieść, gdy rywale mają taką przewagę.

Co dzieje się z waszą grą? Nie macie złego składu na papierze, ale coś wyraźnie szwankuje. Wydaje się, że w Gdyni zabrakło zespołowości w ataku.

- To na pewno było widoczne. Trener nam w szatni powiedział, że w trakcie pierwszej połowy zagraliśmy zaledwie 3-4 zagrywki zespołowe. Reszta to były indywidualne popisy. Za dużo było kozłowania, przetrzymywania piłki. Nie wyglądało to najlepiej.

ZOBACZ WIDEO Niemiecki dziennikarz zaskoczony Legią

Na drugą połowę wyszliście praktycznie bez rozgrzewki. Gorąco było w szatni w trakcie przerwy?

- Była ostra reprymenda ze strony trenera. Wskazał nam nasze problemy. Nie możemy grać w ten sposób, jeśli chcemy odnosić zwycięstwa w PLK. Jeśli zamierzasz wygrać na wyjeździe, to musisz narzucić swoje tempo, być agresywnym, nie dać się zdominować gospodarzom. My tego kompletnie nie zrobiliśmy. Daliśmy rywalom zdobyć 50 punktów.

Reprymenda nieco pomogła. Zaczęliście grać lepiej. W pewnym momencie zeszliście nawet na 10 punktów.

- Pod koniec trzeciej kwarty złapaliśmy ten dobry rytm. Zaczęliśmy gonić rywali, nieźle spisywaliśmy się w obronie. Przewaga była jednak na tyle duża, że trudno było myśleć o zwycięstwie.

TBV Start jest aż tak słaby, jak to mówią wyniki?

- Nie. TBV Start nie jest słabym zespołem, nie zasługuje na 0:7. Mamy dobry skład, ciężko trenujemy. Co prawda mamy nowy zespół, ale powinniśmy już być zgrani. Mecz z Asseco Gdynia pokazał jednak co innego...

Trochę jakbyście się uwstecznili.

- To prawda. Tak to mogło wyglądać. Trzeba dokładnie przeanalizować ten mecz, zobaczyć, co się wydarzyło. Trzeba usiąść jak mężczyźni i porozmawiać.

Czasu na analizę za dużo nie ma, bo już w piątek do Lublina przyjeżdża Anwil.

- To prawda, ale takie jest życie sportowca.  Po burzy zawsze przychodzi słońce, więc mam nadzieję, że nam także zaświeci. Potrzebujemy jednego meczu, w którym się przełamiemy.

Nick Kellogg pomoże?

- To jest zawodnik, który doskonale zna lubelskie realia. To duży atut. Zawsze nowy gracz daje impuls drużynie.

Rozmawiał w Gdyni Karol Wasiek

Źródło artykułu: