BCL: Walter Hodge nieznacznie lepszy w starciu rozgrywających

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Asvel Lyon pokonał we wtorek Rosę Radom 83:63 w meczu grupy C Basketball Champions League, a ozdobą tego spotkania był pojedynek rozgrywających, w którym Walter Hodge spisał się trochę lepiej od Tyrone'a Brazeltona.

Jedynie w pierwszej kwarcie wtorkowego meczu Basketball Champions League Rosa starała się nawiązać walkę z Asvelem Lyon. Przegrała jednak tę część 21:28. W kolejnych na parkiecie dominowali już tylko mistrzowie Francji, którzy wygrali ostatecznie 83:63.

Wielu kibiców obu drużyn oraz ekspertów ostrzyło sobie zęby na rywalizację rozgrywających obu zespołów, Tyrone'a Brazeltona i Waltera Hodge'a. Pierwszy z wymienionych jest liderem radomskiej ekipy w rozgrywkach Ligi Mistrzów, notując średnio 16,3 punktu. Po kapitalnym występie z PAOK-iem Saloniki, kiedy zapisał na swoim koncie 36 "oczek", został wybrany MVP pierwszej kolejki. Drugi nie może pochwalić się takimi statystykami, gdyż zdobywa 12,3 punktu na mecz. W hali MOSiR lepiej wypadł jednak były koszykarz Stelmetu BC Zielona Góra, przede wszystkim dlatego, że przyjezdni odnieśli triumf.

Portorykańczyk dobrze kierował grą swojego zespołu. Przebywał na parkiecie dłużej od swojego vis a vis - przez prawie 29,5 minuty (przy 23,5 minuty Amerykanina). Zdobył 10 "oczek", czyli o jedno więcej od Brazeltona. Zanotował skuteczność 3/10 z gry, przy 4/12 przeciwnika. Ponadto miał siedem asyst, zaś zawodnik gospodarzy mógł się pochwalić sześcioma podaniami otwierającymi drogę do kosza. Ulubieniec kibiców z Zielonej Góry nie miał ani jednej zbiórki, natomiast podopieczny Wojciecha Kamińskiego popisał się czterema takimi zagraniami.

- Wykonaliśmy świetną robotę jako drużyna. Bardzo dobrze rozpoczęliśmy ten mecz, szanowaliśmy piłkę, na co wskazują statystyki, mieliśmy tylko dziesięć strat - skomentował wtorkowy pojedynek Hodge, który zakończył zawody ze wskaźnikiem efektywności +11. Brazelton miał +10.

ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Mecz z Serbią otworzył nam drogę do tytułu mistrza świata

Komentarze (0)