Chwile grozy przeżyli w sobotę zawodnicy i sztab Boston Celtics. Kiedy zespół wylądował na lotnisku w Oklahoma City, uczestnikom lotu przekazano, by pozostawili swoje bagaże i udali się do hotelu.
Powodem okazał się - jak się potem okazało - fałszywy alarm bombowy. Podczas lotu poinformowano o niebezpieczeństwie wyłącznie kierownictwo zespołu. Pozostała część drużyny dowiedziała się o tym dopiero po lądowaniu.
Jak powiedział rzecznik FBI, Terry Weber, doniesienie o zagrożeniu bombowym zostało złożone do departamentu policji w Oklahoma City podczas trwania lotu. - To chore, że ktoś po prostu mógł zadzwonić i podać taką informację - powiedział szkoleniowiec Celtics, Brad Stevens.
- Tylko niewielu z nas wiedziało o tym co się dzieje, kiedy pozostało jeszcze około godziny do lądowania. Personel zapewniał nas jednak, że wszelkie czynności kontrolne przed startem zostały wykonane bardzo dobrze. Kiedy wylądowaliśmy, przywitał nas tłum policji i wozy strażackie - dodał.
Celtics w niedzielę zmierzyli się w Oklahomie z miejscowymi Thunder. Po bardzo zaciętej rywalizacji, spotkanie zwyciężyli gospodarze - 99:96.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski powinien być trzeci (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}