Podopieczni Artura Gronka w bardzo dobrym stylu otworzyli wtorkowe spotkanie z Besiktasem Stambuł. Pierwsza kwarta zakończyła się zwycięstwem zielonogórzan 21:15, z kolei w drugiej odsłonie biało-zieloni mieli już nawet 10 punktów przewagi. - Graliśmy dobrze, z dużą pewnością siebie. Wiedzieliśmy, że mamy na tyle duży potencjał w drużynie, że jesteśmy w stanie przeciwstawić się Besiktasowi. Szkoda, że tego potencjału nie starczyło na cały mecz - przyznał Przemysław Zamojski.
Po przerwie obraz meczu znaczni się odmienił. Zespół z Turcji narzucił swój styl gry, na co pomysłu nie znaleźli mistrzowie Polski. - Myślę, że kompletnie zawaliliśmy początek trzeciej kwarty. Masa nietrafionych rzutów, kilka niewymuszonych strat z naszej strony i jak widać, z taką drużyną jak Besiktas, nie można sobie na to pozwolić. Trzeba być skoncentrowanym przez 40 minut i być cały czas w grze, bo inaczej to się obróci przeciwko tobie. Tak to właśnie z nami wyglądało. Straciliśmy koncentrację na 5-6 minut i odpłynęliśmy totalnie - ocenił reprezentant Polski.
Z czego wynikały problemy Stelmetu BC Zielona Góra w drugiej połowie? - Trochę inaczej rotowali w obronie, ale to nie powinno mieć dla nas znaczenia. Byliśmy na nich przygotowani. Po prostu podejmowaliśmy złe decyzje w ataku i to się na nas odbiło też w obronie. Byliśmy sfrustrowani, nie mogliśmy trafić kilku rzutów z rzędu i to się przeniosło na defensywę. Słabiej broniliśmy, a tak nie powinno być - skomentował 30-latek.
Po porażce z Besiktasem, Stelmet BC ma nikłe szanse na awans do kolejnej rundy Basketball Champions League. - To było takie spotkanie, gdzie w razie zwycięstwa, mielibyśmy szanse na awans. Teraz nie możemy się jednak załamywać, nie będziemy siedzieć w domu w kątach i płakać. Musimy szybko się ogarnąć, w niedzielę bardzo ważne spotkanie z niepokonaną drużyną z PLK - zakończył Przemysław Zamojski.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar: walka z czasem to chleb powszedni (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
[/color]