Krzysztof Koziorowicz: Próbowaliśmy wszystkiego

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Trener Krzysztof Koziorowicz
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Trener Krzysztof Koziorowicz

Spójnia Stargard odniosła trzynaste zwycięstwo w sezonie. W 17. kolejce I ligi koszykarzy pokonała Zetkamę Doral Nysa Kłodzko 70:46. Sposób na rywala znalazła jednak dopiero w drugiej połowie.

W pierwszej części gospodarze zdobyli tylko 21 punktów. Trener Krzysztof Koziorowicz chwalił za ten fragment gości prowadzonych przez Radosława Hyżego. - Widać, że Radek natchnął zespół bojowością, walką. Za pierwsze dwie kwarty uznanie dla drużyny z Kłodzka. Rywal postawił trudne warunki, grał bardzo rozsądnie. Rafał Wojciechowski trzymał wynik razem z Aleksandrem Leńczukiem. Wspierał ich Marcin Bluma. Trudno nam było grać. Próbowaliśmy wszystkiego. W momencie, gdy zaskoczyło, było nam łatwiej - ocenił stargardzki szkoleniowiec.

Po zmianie stron rywalizacja na parkiecie toczyła się już zgodnie z planem. Spójnia Stargard zajmuje w tabeli trzecią a Zetkama Doral Nysa Kłodzko szesnastą lokatę. - W trzeciej i czwartej kwarcie poszło. Bronili na zasadzie przyzwolenia na grę na obwodzie. Nie trafialiśmy nic. Gdy zaskoczyło, to otworzyło głębię grania pomiędzy wysokimi a małymi. Większą rotacją spowodowaliśmy, że udało nam się te zawody wygrać - tłumaczył Koziorowicz.

Spójnia pomimo przeciętnej, a momentami słabej gry, odniosła najwyższe zwycięstwo w sezonie. W Stargardzie wygrała wszystkich dziewięć meczów. Był to dopiero drugi pojedynek, który nie rozstrzygał się w końcówce. - Trudny mecz. Wynik zupełnie nie odzwierciedla przebiegu spotkania, z czego sobie zdajemy sprawę. Wygrywać takie trudne mecze to jest cała chwała. Fajnie, jak wszystko idzie, wpada i się udaje - przyznał doświadczony trener.

Trudno ocenić formę jego podopiecznych. Wydaje się, że w ostatnich meczach spadła ich dyspozycja rzutowa, szczególnie w próbach trzypunktowych. Druga połowa sobotniego pojedynku zupełnie jednak zaprzeczyła tym twierdzeniom. - Wahania odbywają się w trakcie meczu. Tak samo było w Tychach. Do przerwy graliśmy fatalnie, a w drugiej połowie zaczęliśmy trafiać i gonić, ale to było za późno. To nie jest takie proste, żeby ustabilizować formę. Potrzeba czasu, żeby wrócić. Nie ukrywajmy, że wszystkie mecze wyrywaliśmy z gardła. Wcale zespół z Kłodzka nie odbiega poziomem od pozostałych. Dlaczego mielibyśmy od razu prowadzić trzydziestoma punktami, skoro inne mecze wygrywaliśmy w końcówkach? Chciałbym, żeby spokojnie było, ale niestety podejrzewam, że do końca sezonu nie mogę się tego spodziewać - analizował Krzysztof Koziorowicz.

ZOBACZ WIDEO Dakar: od La Paz do... Krakowa. Jaki to był rajd? (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)