Podopieczni Emila Rajkovicia sprawili wiele kłopotów Stelmetowi BC Zielona Góra. Ostrowianie w hali CRS prowadzili przez niemal 30 minut, jednak nie wystarczyło to, by koniec końców cieszyć się ze zwycięstwa w Winnym Grodzie. Wygrana padła łupem mistrzów Polski, którzy głównie dzięki świetnej czwartej kwarcie triumfowali 76:65.
- Jesteśmy taką drużyną, że możemy wygrać wszystkie spotkania, ale też możemy przegrać z każdym rywalem. Taka jest już nasza natura. Mieliśmy ze sobą trudną podróż powrotną z Węgier, byliśmy trochę zmęczeni, a oprócz tego, moim zdaniem trochę nie doceniliśmy bardzo dobrze grającej Stali na początku meczu. Pod koniec wróciliśmy do naszej gry, nie było już skrupułów, czego dowodem jest zwycięstwo dwucyfrową różnicą punktów - przyznał Vladimir Dragicević.
W czwartej kwarcie zespół prowadzony przez Artura Gronka pokazał sporą jakość gry, wygrywając ostatnią odsłonę 24:10. - To był normalny poziom, jaki prezentujemy w polskiej lidze. Byliśmy na naszym parkiecie, broniliśmy naszej twierdzy, wzmocniliśmy defensywę i koniec końców wygraliśmy - wyjaśnił Czarnogórzec.
Podkoszowy Stelmetu BC podczas starcia z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski nie ukrywał zdziwienia niektórymi decyzjami sędziów. - Nie chcę mówić o sędziach, są od tego inni ludzie. Powiem tak: nie rozumiem kilku gwizdków w obronie, ale arbitrzy to też ludzie, popełniają błędy. Taka już jest natura człowieka - wytłumaczył Dragicević.
ZOBACZ WIDEO Demolka! Barcelona nie dała szans rywalowi. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN][ZDJĘCIA ELEVEN]