Wspaniała atmosfera stwarzana przez ostrowskich kibiców, to w hali Gimnazjum nr 1 już niemal norma, a zarazem obywatelski obowiązek mieszkańców Ostrowa Wielkopolskiego. Tym sportem żyje się w tym mieście, co pokazuje chociażby zawrotna sprzedaż biletów. Obiekt może pomieścić tylko tysiąc sympatyków żółto-niebieskich, a więc aby nabyć wejściówkę, trzeba działać szybko. A to, co robi drużyna BM Slam Stal, tylko potęguje zainteresowanie.
Stalówka w środę pokonała liderów PLK, Polski Cukier Toruń 80:63, a w sobotę tego samego tygodnia odprawiła Rosę Radom 82:61. Ich obecny bilans, to 10-8, a u siebie 7-2. - Chcę pogratulować naszym zawodnikom rozegrania świetnego meczu. Rosa to jedna z najlepszych drużyn w Polsce. My zatrzymaliśmy ich na 61 punktach, rzucając 82 oczka przeciwko najlepszej defensywie w lidze. To dowód, że spisaliśmy się naprawdę dobrze po obu stronach parkietu - komentował macedoński trener, Emil Rajković.
BM Slam Stal prowadziła z wicemistrzami Polski od pierwszej do ostatniej minuty. W trzeciej kwarcie było nerwowo, bo ambitni radomianie zmniejszali straty, ale tylko przez moment. Czwarta odsłona okazała się popisem w wykonaniu żółto-niebieskich, a seria 10-0, doprowadzająca do wyniku 73:55, gwoździem do trumny Rosy. Gospodarze triumfowali ostatecznie 21 punktami, zebrali o osiem piłek więcej, a także trafili świetne 9 na 19 oddanych rzutów zza łuku. Shawn King zanotował 13 punktów oraz 14 zbiórek, Aaron Johnson miał 12 oczek i siedem asyst, a po 10 punktów zdobyli Porter Troupe i Łukasz Majewski.
Ale to nie tak, iż kilka triumfów sprawi, że w Ostrowie Wielkopolskim zacznie narastać niezdrowa presja czy przeświadczenie o swojej wielkości. - Najgorsze, co moglibyśmy teraz zrobić, to popaść w hurraoptymizm. Cały czas twardo stąpamy po ziemi. Przed nami sporo pracy. Cieszyć może fakt, że wszystko zmierza we właściwym kierunku, ale to dopiero początek tego, co nas czeka - uspokaja szkoleniowiec Emil Rajković.
Stalówka na własnym parkiecie, niesiona dopingiem kibiców, gra świetnie. Podkreślał to także skrzydłowy żółto-niebieskich, Łukasz Majewski. - U siebie jesteśmy naprawdę mocni. Udowadniamy, że ta hala stała się prawdziwą twierdzą i ciężko będzie komukolwiek tu wygrać - mówił, jednocześnie poruszając także to, co sprawia BM Slam Stali problemy. - Chcąc się bić o najwyższe laury, musimy też zacząć pokazywać swoją wartość i charakter w meczach wyjazdowych. I co najważniejsze, tam wygrywać. Każde spotkanie jest bardzo ważne. Zdajemy sobie sprawę, że 18 zwycięstw może dać play-offy, ale nie bądźmy minimalistami. My chcemy wygrywać w każdym meczu. Jesteśmy naprawdę w dobrej formie.
Okazja do zrealizowania tego, co powiedział Majewski, nadarzy się przed BM Slam Stalą w czwartek. Wówczas w Sopocie rywalem ostrowian będzie tamtejszy Trefl, który także nie zwykł przegrywać na własnym parkiecie. Już teraz można ostrzyć sobie zęby na ten pojedynek, który rozpocznie się o godzinie 20:00, a także będzie transmitowany na żywo w Polsacie Sport HD.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców