W pierwszej rundzie we Włocławku było 91:82 a w rewanżu w Szczecinie 86:80. - Gratuluję sezonu drużynie King Szczecin. Grają bardzo dobrą koszykówkę. Posiadają różnorodne warianty w ataku i obronie. Mieliśmy trochę szczęścia, że mogliśmy się przygotowywać przez siedem dni na mecz w Szczecinie a oni tylko dwa dni. To była nasza przewaga - powiedział trener Anwilu Włocławek.
Goście przez całą pierwszą połowę środowego starcia gonili rywala. Po kapitalnej trzeciej kwarcie uzyskali natomiast 11 punktów przewagi (67:56). Co spowodowało, że pozwolili King Szczecin doprowadzić do wyrównanej końcówki? - Czasy koszykówki, gdzie się utrzymuje przewaga 10 punktów i można to dowieźć do końca, nie istnieją. Szczególnie z zespołem ze Szczecina, który ma wybitnych strzelców z dystansu. Potrafią oddawać dzikie, niekonwencjonalne rzuty. Na tym się też opiera gra King Szczecin. Trafili parę takich rzutów w czwartej kwarcie. Nie egzekwowaliśmy gry w ataku dokładnie tak, jak chcieliśmy. Dlatego była nerwowa końcówka, chociaż my kontrolowaliśmy mecz do samego końca - wyjaśnił Igor Milicić.
Cieszył się on z cennych dwóch punktów, ale do gry koszykarzy z Włocławka miał trochę zastrzeżeń. - Trzeba zacząć i skończyć jedną rzeczą, że możemy być bardzo szczęśliwi z wygranej i tym się cieszyć - zaznaczył. - Oprócz tego na boisku nie zagraliśmy do końca naszą koszykówkę. Nie możemy być z tego zadowoleni. Na pewno jest dużo do poprawy, ale wygrana jest najważniejsza - dodał szkoleniowiec Rottweilerów.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje