Chodzi o sytuację, która miała miejsce na trzy sekundy przed końcem spotkania. Denis Ikovlev zaatakował strefę podkoszową, zrobił piwot, po którym... wylądował na parkiecie. Sędziowie gwizdka nie użyli, choć do kontaktu z Nemanja Djurisiciem doszło.
- Zderzył się z nim i już. Wszyscy mówią o faulu, a może były wcześniej kroki? - zastanawiał się Artur Gronek, szkoleniowiec Stelmetu BC Zielona Góra.
Innego zdania jest ukraiński skrzydłowy PGE Turowa Zgorzelec, który w rozmowie z portalem polskikosz.pl nie owijał w bawełnę. Padły mocne słowa: Zostałem uderzony w głowę, nie było gwizdka. To jest Stelmet.
Pewnie takie stwierdzenie nie umknie uwadze przedstawicielom ligi, którzy mają podstawy do ukarania skrzydłowego PGE Turowa. Głosu w tej sprawie zabierać nie chciał Mathias Fischer.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem
- Muszę tę akcję na wideo zobaczyć. Nie chcę za wiele mówić, bo później będę musiał nieco konto opróżnić - mówił szkoleniowiec zgorzeleckiej drużyny.
Swoje trzy grosze do sprawy dorzucił Łukasz Koszarek, który nie boi się odważnych stwierdzeń. Odniósł się do poprzedniej sytuacji, w której to on minął Denisa Ikovleva i zdobył punkty na wagę zwycięstwa spod samego kosza. - Tam też był kontakt. I jakoś nikt nie pyta, czy tam był faul - stwierdził.
Stelmet BC wygrał 69:64 i awansował do wielkiego finału. Tam zmierzy się z Anwilem Włocławek.
W europejskich juz tego nie robil bo otrzymal technicznego. Ale co PLK to plk ,kto jest na fali i ma kase ten ma przywi Czytaj całość
o
za dobrych czasów pana K. i większość o tym wie