A to chociażby z tego względu, że goście sobotniego pojedynku, czyli Kotwica Kołobrzeg przed kilkoma dniami uporali się u siebie bez większych problemów ze Spójnią Stargard (74:64), czyli jednym z lepszych zespołów w rozgrywkach. Z kolei Jamalex Polonia po wyjazdowej porażce w Tychach 67:79, przegrała u siebie właśnie ze Spójnią 65:68, a ostatnio także w Kłodzku - 91:94.
- Przyczyn porażki upatrywałbym w naszej obronie, bo straciliśmy aż 94 punkty, co nam się praktycznie nie zdarza, bo tracimy średnio około 70-72 punktów. Wiadomo, że w Kłodzku gra się trudno - to trudny teren - powiedział po spotkaniu trener leszczynian, Łukasz Grudniewski.
Jego podopieczni rozegrali jednak niezły mecz. Bo tak naprawdę nie było aspektu, w którym byliby od Zetkamy wyraźnie słabsi, a były i takie, w których byli nawet lepsi. Co powoli staje się już tradycją, opanowali walkę na tablicach, wygrywając zbiórkę 33-26, a i punktowo byli niewiele słabsi, bo przecież ostatecznie przegrali zaledwie różnicą trzech "oczek".
- Gospodarze mieli bardzo dobrą skuteczność z gry, w tym 46 proc. za trzy. To nas, można powiedzieć, zabiło. Do tego druga kwarta, wygrana przez Zetkamę 28:17. Przez to goniliśmy cały czas, ale ostatecznie nam się to nie udało - powiedział z kolei podkoszowy beniaminka I ligi, Maciej Rostalski.
ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"
Przed Jamalex Polonią jednak kolejne mecze i okazja do przełamania, w tym najbliższy z Kotwicą. A należy jeszcze dodać, że poza grą znajdują się podstawowi gracze zespołu, czyli Jakub Koelner i Stanferd Sanny, przez co obwodowa rotacja trenera Grudniewskiego jest mocno ograniczona.
Na jego szczęście mogący dogonić jego podopiecznych Biofarm Basket Poznań także przegrał trzy ostatnie mecze, przez co Jamalex Polonia nadal ma nad nim przewagę trzech punktów w ligowej tabeli, którą meczem z Kotwicą Kołobrzeg może podwyższyć, o ile spotkanie to wygra, a Biofarm przegra w Tychach.