- Oczywiście gratuluję zwycięskiej drużynie. Myślę, że wygrał zespół, który miał wielką determinację i chęć zwycięstwa. UTH Rosa to fajnie grający i bardzo waleczny w obronie zespół - powiedział po spotkaniu trener Enea Astorii, Jerzy Chudeusz. Radomianie od samego początku grali bardzo agresywnie, ale nie tylko w defensywie. Zaciekle walczyli także o piłki na atakowanej tablicy. W pierwszej połowie dominowali w tej statystyce, wygrywając ją 9-5.
- My jak zwykle mamy swoje dobre i złe chwile - za często się to zdarza. Patrząc na ostatnich parę spotkań, zaczynam dochodzić do wniosku, że lepiej by było, gdybyśmy grali wszystkie mecze na wyjeździe, bo lepiej gra nam się teraz na wyjazdach niż w domu. To oczywiście był żart - dodał Chudeusz, aczkolwiek coś w tym jest. Astoria wygrała ostatnio dwa trudne mecze - w Prudniku i Pruszkowie, żeby przed własną widownią przegrać z GTK i właśnie UTH Rosą.
Co było bezpośrednią przyczyną porażki bydgoszczan? - Przeciwnik dobrze dzielił się piłką. Czasami gracze Rosy zdobywali łatwe punkty, co nas deprymowało, a stąd później rodziły się między innymi nasze nieskuteczne akcje. Wprawdzie statystyka zbiórek jest taka sama, ale odbiór tego na parkiecie był nieco inny. Przez pewien czas zawodnicy z Radomia byli w tej kwestii agresywniejsi i tutaj to było widoczne. Pierwszy raz od bardzo dawna przegraliśmy też punkty zdobywane spod kosza, a to był wcześniej nasz duży atut - zaznaczył opiekun Enea Astorii.
Jego podopieczni zajmują w tej chwili przedostatnie miejsce i najpewniej do fazy play-out przystąpią bez przewagi parkietu. No chyba że choćby dwaj rywale, bezpośrednio wyprzedzający bydgoszczan, zanotowaliby serię porażek, przy jednoczesnym festiwalu wygranych czarno-czerwonych. Czy to w ogóle realne? Będzie trudno, choćby dlatego, że rywalami Enea Astorii będą jeszcze m.in. zespoły z pierwszej ósemki - GKS Tychy i Biofarm Basket Poznań.
Zobacz wideo: Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy