Szczecinianie fatalnie weszli w mecz. Potem jednak zwarli szeregi, poukładali grę i przejęli kontrolę nad spotkaniem. W ostatniej kwarcie to jednak Farmaceuci przeszli do kontrofensywy. Zdecydowanie poprawili swoją grę, odrobili straty i ostatecznie wygrali różnicą 9 oczek arcyważny dla siebie mecz.
Tym razem problemem szczecinian było to, co zazwyczaj funkcjonowało bardzo dobrze, czyli atak. Problemy zaczęły się już na początku meczu. Farmaceuci grali uważnie w defensywie, po drugiej stronie dobre minuty zaliczył Martynas Sajus i King miał problem.
W grę gospodarzy nieco ożywienia wprowadził z ławki Travis Releford i ci powoli zaczęli wracać do gry. Jeszcze przed przerwą zniwelowali niemal wszystkie straty.
Po zmianie stron znowu lepiej zaczęli Farmaceuci, którzy prowadzili nawet 43:35. King tym razem otrząsnął się nieco szybciej, a gdy dwie trójki z rzędu trafił Robert Skibniewski prowadził 50:45.
Na 7 minut przed końcem King prowadził 56:49 i na tym pozytywne momenty się skończyły. Polpharma zdecydowanie poprawiła defensywę i wyszła na prowadzenie 58:57. Wtedy chyba najważniejszy rzut w meczu trafił Thomas Davis - i to za trzy punkty.
Szczecinianie nie potrafili zdobyć punktu. Końcówkę przegrali 2:18, a cały mecz 58:67. Zabiegi Krzysztofa Króla - jak widać - nie pomogły. King przegrał bardzo ważny mecz w perspektywie udziału w fazie play-off.
Rywale natomiast wprost przeciwnie. Są na fali, zbierają pochwały za swoją grę i - co najważniejsze - wygrywają. W Szczecinie wygrali po raz czternasty w sezonie i pierwszą ósemkę mają już na wyciągnięcie ręki.
King Szczecin - Polpharma Starogard Gdański 58:67 (10:17, 25:20, 15:10, 8:20)
King: Russell Robinson 9, Marcin Dutkiewicz 9, Michał Nowakowski 7, Paweł Kikowski 7, Zane Knowles 7, Robert Skibniewski 6, Travis Releford 5, Szymon Łukasiak 4, Jakub Garbacz 4, Zach Robbins 0 (10 zb).
Polpharma: Anthony Miles 16, Thomas Davis 13, Marcin Flieger 11, Martyna Sajus 10, Łukasz Diduszko 7, Uros Mirković 6, Martynas Paliukenas 4, Szymon Długosz 0.
ZOBACZ WIDEO: Himalaista Adam Bielecki: Nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie
Z innym trenerem i tymi zawodnikami zaszlibyście dalej.
Mój postulat jest taki: albo zatrudniasz pan na przyszły sezon trenera z jajam Czytaj całość