W obozie Anwilu Włocławek mimo dwóch zwycięstw z kandydatami do mistrzostwa panuje duży spokój. Zawodnicy wiedzą, że najważniejsze mecze dopiero przed nimi. Trener Igor Milicić apeluje o rozwagę i pokorę.
- Nie popadamy w hurraoptymizm. Nic jeszcze w tym sezonie nie ugraliśmy. Długa droga przed nami. Szykujemy się na play-off, ale daliśmy jasny sygnał, że chcemy bić się o poważne cele. Pokazaliśmy także, że nie jesteśmy "drużyną Hali Mistrzów" - potrafimy także rywalizować z zespołami z czołówki na wyjeździe - podkreśla Kamil Łączyński.
Rozgrywający "Rottweilerów" trafił najważniejszy rzut w Ostrowie Wielkopolskim. Po jego trafieniu z dystansu drużyna z Kujaw na kilka sekund przed końcową syreną wyszła na prowadzenie, którego już nie oddała. To właśnie rzuty trzypunktowe uratowały Anwil w tym spotkaniu.
- Przegrywaliśmy przez większą część meczu, rywale ponad 30 minut byli na prowadzeniu. Byliśmy drużyną goniącą, ale w końcówce skuteczność nas nie zawiodła. Trafiliśmy ważne rzuty - tłumaczy Łączyński, który podkreśla także znakomitą atmosferę panującą podczas spotkania w Hali Gimnazjum nr 1 im. Polskich Noblistów.
ZOBACZ WIDEO PSG gromi, świetny mecz Cavaniego. Zobacz skrót spotkania z EA Guingamp [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Kibice stworzyli świetną atmosferę. Byliśmy wspierani przez naszych fanów, którzy przyjechali do Ostrowa Wielkopolskiego. Pokazali się z kapitalnej strony - przyznaje.
Anwil ma do rozegrania trzy spotkania w rundzie zasadniczej (Rosa i Trefl - dom, Polski Cukier - wyjazd). Jeśli dwa z nich wygra, to utrzyma pozycję lidera przed fazą play-off.