Skorzystał na odejściu Matczaka. Teraz chce sprawdzić wartość rynku

WP SportoweFakty / Przemysław Żołnierewicz
WP SportoweFakty / Przemysław Żołnierewicz

Awans w hierarchii drużyny dobrze mu zrobił. Przemysław Żołnierewicz w ostatnich meczach udowadnia, że jest graczem kompletnym. - Kończy mi się umowa, czeka mnie burza mózgów - mówi 21-letni zawodnik Asseco Gdynia.

[b]

Karol Wasiek, Wirtualna Polska: Odejście Filipa Matczaka dobrze panu zrobiło.[/b]

Przemysław Żołnierewicz, koszykarz Asseco Gdynia: Nasza gra po odejściu Filipa zmieniła się. On decydował o rozwoju większości akcji, zagrywki były ustawiane pod niego. Teraz są inne rozwiązania. Korzystam na tym, że częściej mam piłkę, więcej zależy ode mnie. Jestem bardziej aktywny i nie ukrywam, że to mi bardzo pasuje.

Oczekiwał pan wyjścia z cienia liderów drużyny - Krzysztofa Szubargi i Filipa Matczaka?

Wcześniej moje zadania na boisku były nieco inne. Trener ustawiał mnie w roli niskiego skrzydłowego, a to dość nietypowa pozycja. Prawda jest taka, że piłkę w większości akcji mają rozgrywający lub rzucający obrońca i to oni decydują o grze w ataku.

Odejście Matczaka sprawiło, że na stałe przeniósł się pan na pozycję rzucającego obrońcy. Trener Frasunkiewicz widzi pana w tej roli na dłużej. To panu odpowiada?

Tak, jak najbardziej, ale nie ukrywam, że z powodzeniem mogę występować na obu pozycjach. W tym sezonie występowałem nawet jako środkowy, więc udało się mi zaliczyć już wszystkie pozycje na boisku (śmiech). Teraz jestem ustawiany jako rzucający obrońca i to ja w głównej mierze decyduję o tym, jak potoczą się losy danej akcji.

[b]

Jakie korzyści ma pan z gry na tych pozycjach?[/b]

Na pewno jeśli mam wyższego i cięższego obrońcę, to łatwiej jest mi go zgubić na zasłonie. Z kolei kiedy gram jako rzucający obrońca i mam niższego zawodnika, to mogę z powodzeniem grać z nim tyłem do kosza.

ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"

Wraz z ostatnim meczem sezonu zasadniczego kończy się panu umowa z klubem. Jak pan patrzy na swoją koszykarską przyszłość?

Prowadzę rozmowy z trenerem Frasunkiewiczem i przedstawicielami Asseco Gdynia o tym, jak widzą moją przyszłość. Nie ukrywam, że czeka mnie burza mózgów. Będę się zastanawiał, która opcja jest dla mnie najlepsza.

Chce pan sprawdzić swoją wartość na rynku?

Tak, dwa lata temu było podobnie. Wtedy też rozmawiałem z innymi klubami, ale zdecydowałem, że pozostanie w Asseco będzie najlepszą opcją. I myślę, że to była bardzo dobra decyzja. Rozwinąłem swoje umiejętności. Teraz proces wyboru klubu będzie podobny.

Kto panu doradza?

Nie mam agenta, ale mam dwóch braci, którzy mi pomagają. Jeden z nich załatwia sprawy formalne. Jest jeszcze kilka innych osób, które zapytam o opinię.

[b]

Czym będzie pan się kierował przy wyborze klubu?[/b]

Tych aspektów jest bardzo wiele. Nie chcę iść do klubu, w którym nie będę grał, a jedynie oglądał mecze z ławki rezerwowych. To mnie kompletnie nie interesuje, ponieważ w ten sposób nie będę się dalej rozwijał. Chcę być w dobrym zespole i wygrywać. Oczywiście wiem, że nie dostanę od razu wszystkiego. Przeanalizuję plusy i minusy poszczególnych kilku klubów.

Jakie plusy ma zespół Asseco Gdynia?

Wiem, że trener Frasunkiewicz chce na mnie stawiać. To dużo dla mnie znaczy. Jestem jedną z głównych postaci w ataku, co powoduje, że rośnie moja pewność siebie. Do tego uczę się kreować pozycje kolegom, grać w różnych rozwiązaniach. To jeden z dużych plusów tego zespołu.

Derby Trójmiasta nadal elektryzują?

Oczywiście. Nie trzeba nikogo dodatkowo motywować. Jest w nas duża chęć zwycięstwa i odegrania się za porażkę w pierwszej rundzie. Zespół z Sopotu walczy o udział w play-off - musi wygrać ten mecz. Chcemy ich powstrzymać i zatrzeć złe wrażenie po poprzednim spotkaniu.

Źródło artykułu: