24-letni środkowy trafił do Słupska przed tym sezonem z ligi fińskiej. Zawodnik bez większego doświadczenia w Europie na początku nie prezentował się najlepiej, jednak z każdym kolejnym spotkaniem coraz bardziej oswajał się z nową rzeczywistością i stał się ważnym elementem zespołu. Amerykanin notuje w bieżących rozgrywkach na swoim koncie średnio 12,1 punktów, 7,5 zbiórki oraz 1 blok, często nie rzucając się przy tym w oczy, lecz za każdym razem robiąc na parkiecie swoje.
Nie inaczej było w ostatnim spotkaniu z Kingiem Szczecin. Center pomimo kłopotów z faulami, zapisał na swoim koncie 9 punktów i 11 zbiórek, a Energa Czarni właśnie z nim na boisku wyglądali najlepiej. - Naprawdę walczyliśmy w tym meczu. Mieliśmy w nim swoje wzloty i upadki, ale nie poddawaliśmy się. Grało nam się bardzo ciężko, bo Mantas zszedł z kontuzją, a niektórzy zawodnicy zeszli za nadmiar przewinień. Jednak takie mecze, jak ten z Kingiem Szczecin, scalają nas jako zespół i to naprawdę zaprocentuje - powiedział David Kravish.
Dla Amerykanina bieżący sezon może być bardzo ciężki. W Finlandii nie grał on aż tyle spotkań, jednak jak sam przyznaje jego ciało ma się dobrze, a forma fizczyna jest bez zarzutów przed decydującymi meczami. - Czuję się bardzo dobrze. Rozgrywki są długie i ciężkie, ale moje ciało jest w bardzo dobrej kondycji. Trenujemy bardzo ciężko, kiedy trzeba trener daje nam w kość, ale wie również kiedy odpuścić. To jest bardzo ważne w koszykówce, aby zachować odpowiednią równowagę i myślę, że u nas w zespole jest ona znakomicie zachowana. Dlatego nie mam powodów, żeby narzekać na swoją formę fizyczną - dodał 24-latek.
Kravish i spółka już w sobotę zmierzą się w arcyważnym meczu w kontekście awansu do fazy play-off z MKS-em Dąbrowa Górnicza.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok