Faworyt górą: MKKS Rybnik - PTG Sokół Łańcut 76:84 (relacja)

Dziesiąte wyjazdowe zwycięstwo w I lidze odnieśli koszykarze Sokoła Łańcut, pokonując w Rybniku miejscowy MKKS 84:76. Koszykarze z Podkarpacia umocnili się na 3. miejscu w tabeli, z kolei rybniczanie spadli pozycję niżej i zajmują obecnie 13. lokatę.

Walczący o utrzymanie się w lidze rybniczanie nie sprostali 3 drużynie rozgrywek, choć przez 40 minut gry trudno było dostrzec różnicę pomiędzy 3 a 13 zespołem. Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia podopiecznych Dariusza Kaszowskiego, którzy po 2 minutach prowadzili już 6:0 a wszystkie punkty zdobył Marcin Salamonik. 25-letni środkowy był nie do zatrzymania w pierwszej odsłonie zdobywając dla swojej drużyny aż 12 punktów. Miejscowi otrząsnęli się nieco i chwilę później dwukrotnie trafili zza linii 6,25m. Inicjatywa jednak wciąż należała go gości a ich zabójcze kontry z każdą kolejną minutą powiększały prowadzenie. MKKS miał duże problemy z grą w defensywie, co skrupulatnie wykorzystał Sokół, w barwach którego aż 7 zawodników punktowało w pierwszej kwarcie. Koszykarze ze Śląską otrząsnęli się dopiero na początku drugiej kwarty, kiedy to sygnał do ataku dał dobrze tego dnia dysponowany Marcin Środa. Syn trenera MKKS-u wraz z doświadczonym liderem Wojciechem Kukuczką wyprowadzili beniaminka na pierwsze, i jak się później okazało ostatnie, prowadzenie tego dnia. Zawodnicy trenera Kubiaka nie pozwolili jednak na dalszą swawolę i w drugiej części tej odsłony ponownie przejęli kontrolę. Dobry okres gry notował wówczas Bartosz Krupa, który znakomicie wyręczył słabo dysponowanego tego dnia lidera Sokoła Łukasza Pacochę.

Drugą połowę świetnie rozpoczął najlepszy tego dnia na parkiecie wśród gości Jerzy Koszuta. Mierzący 192cm niski skrzydłowy imponował niezwykłą dynamicznością i gibkością łatwo ogrywając rywali. Koszuta zdobył w tej kwarcie 10 punktów i głównie dzięki jego skutecznej grze goście powiększyli przewagę do 9 punktów. Wśród gospodarzy można było zauważyć pierwsze oznaki zmęczenia oraz brak pomysłu w konstruowaniu akcji ofensywnych. Ostatnie 10 minut znów lepiej rozpoczęli podopieczni trenera Środy, którzy "przycisnęli" nieco w defensywie. W ataku w końcu przebudził się Mirosław Frankowski, który mimo 17 punktów nie może tego meczu zaliczyć do udanych. Goście szybko złapali 5 przewinień i po kilku celnych rzutach wolnych MKKS zbliżył się na 2 punkty - 66:68. Kibice zgromadzeni w rybnickiej hali zacierali ręce na myśl o wyrównanej końcówce, lecz gracze z Łańcuta szybko pozbawili ich złudzeń, kto w tym meczu był lepszy. Mający 4 faule na swoim koncie Kukuczka nie był w stanie powstrzymać pod koszem Salamonika a swoje 3 grosze w samej końcówce dołożyli jeszcze Krupa i Koszuta.

- Przegraliśmy wygrany mecz - mówił w samej końcówce Kukuczka. Lider rybnickiej drużyny miał dużo racji, ponieważ beniaminek ze Śląska napsuł wiele krwi faworytowi. Łańcucianie imponowali przede wszystkim kolektywną grą oraz szczelną defensywą. Kluczem do wygranej okazała się z całą pewnością pierwsza kwarta, kiedy to Sokół mijał zawodników MKKS-u jak przysłowiowe tyczki slalomowe. Dzięki tej wygranej podopieczni Dariusza Kaszowskiego utrzymają wysoką 3 lokatę, z kolei gospodarze spadli "oczko" niżej w ligowej tabeli. 13 pozycja na 3 kolejki przed końcem sezonu zasadniczego oznacza walkę z najbardziej unikanym zespołem przez wszystkich - Prokomem II Trefl Sopot.

MKKS Rybnik - PTG Sokół Łańcut 76:84 (21:28, 15:14, 21:24, 19:18)

MKKS: W. Kukuczka 24, M. Frankowski 17, M. Środa 15, A. Mrówczyński 6, M. Marczyk 6, B. Kozieł 4, M. Paszowski 2, Ł. Ochodek 2. P. Zmarlak 0.

Sokół: J. Koszuta 24, M. Salamonik 22, B. Krupa 18, A. Mroczek-Truskowski 9, I. Chomicz 5, Ł. Pacocha 2, G. Ożóg 2, M. Klima 2.

Komentarze (0)