[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Na trzy kolejki przed zakończeniem fazy zasadniczej w PLK przeniósł się pan do Włoch. Jak doszło do transferu?[/b]
Paweł Kikowski, koszykarz Betaland Capo d'Orlando: W miniony wtorek, około godziny 13:00 agent przekazał mi informację: jeden z klubów we Włoszech bardzo chce ciebie zatrudnić. Zostałem miło zaskoczony...
Długo się pan nie zastanawiał, bo już wieczorem odesłał pan podpisany kontrakt.
Wszystko działo się błyskawicznie. W kilka godzin załatwiliśmy cały transfer. Po rozmowach z trenerem i prezesem klubu doszedłem do wniosku, iż warto zaryzykować, tym bardziej, że w Szczecinie nie mieliśmy już szans na grę w fazie play-off. Gdyby były one nawet matematyczne, to rozmowy o transferze by nie było.
Prezes Król nie robił problemów?
Nie. Nawet mogę zaryzykować stwierdzenie, że ten transfer mu się spodobał. Ucieszył się z faktu, że jego zawodnik będzie mógł się pokazać w Europie.
Czy po przegranym meczu w Słupsku, który definitywnie zamknął drogę Kingowi Szczecin do fazy play-off, dał pan sygnał agentowi, że chętnie pograłby pan jeszcze w tym sezonie o większą stawkę?
Transfer do Włoch był tylko i wyłącznie inicjatywą mojego agenta. Nawet na porannym treningu mówiłem do trenera, że trzeba w dobrym stylu pożegnać się z kibicami w tych trzech ostatnich meczach. A tu nagle taka niespodzianka.
ZOBACZ WIDEO Potężny wsad koszykarza Barcelony i... zobacz, co się stało!
Podobno gra we Włoszech była pana marzeniem?
Tak. Liga włoska zawsze mi się podobała. Myślałem sobie, że fajnie byłoby tam zagrać. Cieszę się, że udało się zrealizować jedno z marzeń. Wierzę, że będzie to znacznie bardziej udana przygoda od tej, którą miałem kilka lat temu w Słowenii.
Nie zraził się pan tym pierwszym nieudanym wyjazdem.
W żadnym wypadku. Każdemu mówiłem, że będę chciał jeszcze raz spróbować wyjazdu za granicę. Myślę, że teraz jestem nieco lepiej na to przygotowany.
[b]
Na kolejną szansę za granicą pan w pełni zasłużył, bo ostatnie lata w Szczecinie były bardzo udane w pana wykonaniu. Zwłaszcza za czasów trenera Łukomskiego, który w pełni wykorzystał pana atuty.[/b]
Wydaje mi się, że złapaliśmy z trenerem Łukomskim wspólny język. W klubie nigdy niczego nie brakowało, można było w pełni skoncentrować się na koszykówce. Jestem bardzo zadowolony z pobytu w Szczecinie. Szkoda, że w tym sezonie nie udało się awansować do fazy play-off. Wydawało się, iż jesteśmy w stanie powtórzyć wynik z ubiegłego roku, a nawet zrobić coś więcej, ale ostatecznie pozostało to jedynie w sferze marzeń.
Nie często się zdarza, żeby Polak trafiał do ligi włoskiej. Jest satysfakcja?
Pewnie. Liga włoska ma dość dużą renomę. Myślę, że pokazanie się w takich rozgrywkach jest dużym wyzwaniem. Jestem już doświadczonym zawodnikiem i wiem, jak zareagować na pewne sytuacje.
We Włoszech zostaje pan tylko do końca tego sezonu?
Na razie mam kontrakt do końca sezonu, ale wiadomo jak jest - jeśli pokażę się z dobrej strony, to mam dużą szansę zostać na dłużej. Wszystko jest w moich rękach, nogach i głowie.