Łukasz Majewski: Johnson to nasz skarb

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Łukasz Majewski
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Łukasz Majewski

- Jestem z siebie zadowolony. Nie ukrywam, że w niektórych meczach sam siebie zaskakiwałem. Fajnie mi się gra z Aaronem Johnsonem. Dla mnie taki rozgrywający to skarb - mówi Łukasz Majewski, zawodnik BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski.

[b]

Karol Wasiek, Wirtualna Polska: Jest zadowolenie z trzeciego miejsca?[/b]

Łukasz Majewski, koszykarz BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski: Jak najbardziej. Tym bardziej, że na początku sezonu mieliśmy dość duże problemy. Zaczęliśmy rozgrywki od 0:3 i 2:6. Nie było nam łatwo.

Do końca pierwszej rundy myśleliśmy o tym, żeby awansować do fazy play-off. To był nasz cel. Później, gdy kontynuowaliśmy serię zwycięstw, to apetyty rosły. Nie tylko u nas, ale i kibiców i władz klubu.

Który moment był przełomowy?

Trudno wskazać taki moment. Myślę, że każde kolejne zwycięstwo nas napędzało, zwłaszcza te odniesione na wyjazdach. Mam na myśli Starogard Gdański czy Dąbrowę Górniczą. Kilku zespołom utarliśmy nosa w lidze, jedynie z Anwilem Włocławek nie udało nam się wygrać. Z resztą drużyn wygraliśmy.

ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"

Wygrana z Anwilem we własnej hali mogła wam dać przepustkę do walki o pierwsze miejsce przed fazą play-off.

Tak, to prawda. Wygrywając z Anwilem, przyjeżdżalibyśmy do Słupska po zwycięstwo, które mogłoby nam dać pierwsze miejsce. Stało się inaczej, ale nie ma co narzekać. Trzecia pozycja jest bardzo dobra.

[b]

Czyli nie ma niedosytu?[/b]

Nie ma. Podejdźmy do tego bardzo spokojnie, bez zbędnego pompowania balonu. Jedzmy małymi łyżkami, a nie od razu chochlą. Nie popadamy w wielki hurraoptymizm, bo pamiętamy o tym, co stało się na początku sezonu. Jest bardzo dobrze, bo mamy przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie. Do tego dążyliśmy i udało się to osiągnąć.

Mówi pan o nie pompowaniu balonu. W Ostrowie Wielkopolskim to możliwe? Kibice wywierają ogromną presję.

- To pozytywne. Ludzie żyją tym, gratulują. Każdy jest zadowolony. Fajnie byłoby przejść pierwszą rundę i dać prezent kibicom, którzy tyle lat czekali na sukcesy.

Wydaje się, że zakontraktowanie trenera Rajkovicia i nowych zawodników okazało się strzałami w dziesiątkę.

Dokładnie. To był dla zespołu nowy impuls. Wszystko zaczęło odpowiednio funkcjonować i dlatego mamy takie efekty.

[b]

Jaki to była runda zasadnicza dla Łukasza Majewskiego?[/b]

Jestem z siebie zadowolony. Nie ukrywam, że w niektórych meczach sam siebie zaskakiwałem. Fajnie mi się gra z Aaronem Johnsonem. Dla mnie taki rozgrywający to skarb. Mam wspólny język na boisku, ale i poza parkietem. To świetny gość z poczuciem humoru. Muszę przyznać, że dawno nie byłem w takim zespole, w którym było tylu sympatycznych ludzi, zwłaszcza obcokrajowców. Nie ma żadnych fochów, obrażania się. Cały czas jest fajna atmosfera.

Mimo że jest wielu doświadczonych zawodników z charakterem.

To prawda, ale te charaktery mają się spotkać się na boisku. Tam trzeba wyładować całą tą złość. Na parkiecie zawsze musi być spięcie, zgrzyt. Gdyby tego nie było, to nie byliśmy facetami.

Komentarze (0)