Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Decydujący o mistrzostwie Polski mecz wygrywacie różnicą aż 27 punktów. Chyba niespodziewanie
Arkadiusz Rusin, szkoleniowiec Ślęzy Wrocław: No właśnie, te play-offy są chyba takie trochę dziwne.
[b]
No właśnie. W sobotę to Wisła Can-Pack triumfowała jeszcze wyżej, bo różnicą 30 "oczek". Skąd takie wahania? Jak to wytłumaczyć?[/b]
- Play-offy cały czas dają szansę w nowym spotkaniu. Nowy mecz to nowe rozdanie. Tak naprawdę to nie powinno się zdarzać, że zespoły na tym poziomie kończą pojedynki różnicą 30 punktów. Wydaje mi się, że to jest gdzieś w sferze emocjonalnej. W momencie gdy masz minus 20 to każdy myśli o kolejnym meczu i kolejnej szanse.
W środę zaczęliście bardzo mocno. Siedziała trójka, skuteczność odzyskała Marissa Kastanek.
- Nie tylko trójka. Generalnie graliśmy bardzo skutecznie mając 64 procent skuteczności po pierwszej kwarcie, także ten mecz był bardzo dobry w ataku. Myślę, że takie spotkania się podobają.
Rywalki początek też miały dobry, ale potem zatrzymaliście je obroną.
- Cały czas staraliśmy się wrócić do tej naszej ciasnej defensywy i w pewnym momencie udało się Wisłę zatrzymać. Dodatkowo zaczęliśmy zdobywać łatwe punkty z kontry, bo do przerwy było 11 punktów ze strat Wisły. Tego brakowało nam w Krakowie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wpadka Neymara. Chciał popisać się sztuczką
Sharnee Zoll. Jak łatwo prowadzi się drużynę, gdy ma się na boisku tą koszykarkę? W decydującym meczu wywalczyła triple-double.
- To bardzo dobra współpraca (śmiech). My się znamy od 2010, gdy z Turcji przyszła do Polkowic. Na chwilę rozstaliśmy się gdy odeszła do Gorzowa, ale wróciła i jak widać ten układ trener-zawodniczka kontynuujemy i kontynuować będziemy w nowym sezonie.
Sezon dobiegł końca. Ile potrwa przerwa? Kiedy powrót do pracy i budowa składu?
- Ja myślę, że ja od poniedziałku. Pierwsze rozmowy muszą być zrealizowane od razu, bo dziewczyny w piątek wylatują. Z tymi zawodniczkami, z którymi wiążę przyszłość, chcę się spotkać. Z niektórymi trzeba się z kolei spotkać, zjeść jakiś obiad i podziękować za te osiem miesięcy bardzo ciężkiej pracy. To będą tak naprawdę pierwsze wstępne rozmowy co do budowy składu.
[b]
Czyli gdzieś tam w głowie wizja tego składu już jest?[/b]
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie. W momencie, gdy awansowaliśmy do finałów, kiedy mieliśmy dziewięciodniową przerwę, to trzeba było "zająć głowę" też czymś innym. Poszukiwania ewentualnych kandydatek, ocena kto spełnił swoje zadanie, kto pasuje do mojej koncepcji. Jakieś pomysły w głowie są już od kilkunastu dni.
Mistrzostwo Polski otwiera drzwi do Euroligi. Czy Ślęza w niej zagra?
- Myślę, że to nie jest pytanie do mnie. Ja będę realizował to, co zleci pani prezes i szefostwo. Trzeba się zastanowić, czy my w tej chwili dorośliśmy do tego, żeby grać w Eurolidze. Na pewno są to rozgrywki z dużą nobilitacją, a nawet środowy mecz pokazał, że mamy problem, żeby wpuścić wszystkich kibiców na halę. Koszykówka stała się popularna.
Euroliga to też duże nakłady finansowe i solidna przebudowa składu.
- Trzeba mieć odpowiedni budżet, to na pewno. Z całym szacunkiem dla mojego zespołu, to musi być inny level zawodniczek. Wtedy nie ma tygodnia na przygotowanie się do meczu. To są dwie, niekiedy półtora jednostki treningowej do kolejnego spotkania. Na pewno teraz nie jesteśmy gotowi na to, żeby po meczu Euroligi wyjść na ligę i dominować. Euroliga to inny tryb budowy zespołu i funkcjonowania klubu.