[tag=5566]
Łukasz Diduszko[/tag] przeniósł się do Polpharmy Starogard Gdański w 2015 roku. Przez dwa lata gry w tym klubie 31-latek stał się jednym z ulubieńców publiczności. Fani szanują starszego z braci przede wszystkim za waleczność i ambicję i nie wyobrażają sobie w przyszłym sezonie nowej drużyny Farmaceutów bez "Didiego".
Bytomianin również wyraża chęć kontynuowania kariery w barwach Kociewskich Diabłów, lecz na konkrety jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie.
- Jak na razie nie prowadziłem jeszcze z nikim żadnej rozmowy, bo była szansa, aby osiągnąć coś w play-offach - mówi nam Łukasz Diduszko. - Na pewno kociewskie powietrze mi służy, ale za wcześnie jest jeszcze, aby coś powiedzieć. Zostaje w Starogardzie Gdańskim do końca maja i w tym czasie myślę, że usiądziemy do rozmów - tłumaczy koszykarz.
Podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa osiągnęli w jeszcze trwających rozgrywkach bardzo dobry wynik. Starogardzianie zajęli w nich siódme miejsce, odpadając z mistrzem Polski Stelmetem BC Zielona Góra dopiero w czwartym meczu. W spotkaniu, w którym mieli swoje szanse nawet na zwycięstwo i sprawienie dużej sensacji.
- Wszyscy bardzo wierzyliśmy, że możemy pokonać Stelmet, który w tym ostatnim meczu nie grał za dobrych zawodów - przyznaje Diduszko. - Mieliśmy przewagę, ale nie mogliśmy jej powiększyć, a w końcówce pogubiliśmy się, nie graliśmy już tak taktycznie jak w pozostałych kwartach. Na pewno była szansa na sensację. Każdy kto oglądał to spotkanie w hali, czy w telewizji widział, że wszystko było możliwe. Wydaje mi się, że Stelmet grający kilka meczów w krótkim odstępie czasu nie jest już tak skuteczny i dominujący. To tak na przyszłość na innych drużyn. Trzeba im się tylko bardzo przeciwstawić - podsumowuje.
ZOBACZ WIDEO Trafił z połowy boiska niczym na treningu!