NBA: przebudzenie mistrza! Cavaliers znokautowali Warriors

PAP/EPA / EPA/DAVID MAXWELL  / Na zdjęciu: LeBron James
PAP/EPA / EPA/DAVID MAXWELL / Na zdjęciu: LeBron James

Cleveland Cavaliers wyśmienicie spisali się w czwartym meczu finału NBA. Obrońcy tytułu mieli wprawdzie nóż na gardle, ale ta sytuacja ich nie przeraziła. LeBron James i spółka po raz pierwszy pokonali Golden State Warriors (137:116).

A jednak to jeszcze nie koniec rywalizacji o mistrzostwo. Wydawało się, że Cavs nie zdołają się już podnieść i polegną z kretesem. Tak się nie stało. Zawodnicy Tyronna Lue pokazali się z bardzo dobrej strony, ale na odwrócenie losów rywalizacji może być już za późno. Obrońcy tytułu nadal są bowiem pod ścianą.

Praktycznie od samego początku gospodarze grali rewelacyjnie. W ofensywie byli nie do zatrzymania (do przerwy uzbierali 86 punktów, co jest nowym rekordem w finałach NBA). Trafiali na wysokiej skuteczności i szybko odskoczyli Wojownikom, którzy nie potrafili dotrzymać im kroku. W kolejnych odsłonach ekipa z Cleveland nie była już tak efektywna, ale trzymała przeciwnika na dystans.

Podopieczni Steve'a Kerra w żadnej kwarcie nie zdołali zdobyć więcej punktów od przeciwnika. Brakowało lepszej postawy dwóch kluczowych koszykarzy - Stephena Curry'ego i Klaya Thompsona. Obaj mieli spore problemy ze skutecznością, zwłaszcza w rzutach z dystansu. Tych trafili - razem - tylko 6 na 19 prób. Nawet Kevin Durant, który zdobył 35 punktów, sporą część swojego dorobku wywalczył na linii rzutów osobistych.

W tej sytuacji nic dziwnego, że Golden State Warriors przegrali strzelecką konfrontację z wciąż aktualnym mistrzem NBA. Zwłaszcza że znakomite występy zanotowali Kyrie Irving i LeBron James. Pierwszy zdobył aż 40 punktów, drugi sięgnął po triple-double - 31 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst - i pobił rekord Magic Johnsona w liczbie triple-double w finałach NBA (ma ich na swoim koncie już dziewięć). Do tego znacznie lepiej niż w poprzednim starciu spisał się Kevin Love, który trafił aż 6 "trójek".

W ogóle skuteczność na dystansie miała decydujący wpływ na wynik tego starcia. Cavs w tym elemencie byli rewelacyjnie dysponowali. Trafili bowiem aż 24 z 45 rzutów z dystansu! Dla porównania Warriors tylko 11 z 39.

- Mamy mistrzowskie DNA. Pokazaliśmy to w tym meczu - podkreślał po starciu James.

Po dwóch spotkaniach w Cleveland rywalizacja przenosi się do Oracle Arena. Piąty mecz finału odbędzie się we wtorek 13 czerwca.

Cleveland Cavaliers - Golden State Warriors 137:116 (49:33, 37:35, 29:28, 22:20)
(Irving 40, James 31, Love 23, Smith 15 - Durant 35, Green 16, Curry 14, Thompson 13, Livingston 10)

Stan rywalizacji: 3-1 dla Golden State Warriors

ZOBACZ WIDEO Dwie czapy Randolpha w Top 7 półfinałów Ligi ACB!

Komentarze (12)
avatar
23ramirez23
10.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
To jest tylko odroczenie egzekucji.......dzięki sędziom w pierwszej kwarcie tak się mecz ułożył.....W poniedziałek koniec seri 
avatar
Imperator Janusz
10.06.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Ci co myślą ,że cavs teraz łatwo odrobią straty i wygrają 4-3 chyba nie oglądali meczu, przecież cavs wygrali dzięki niesamowitej skuteczności, jak nie zaczną bronić to nikłe ich szanse na wyg Czytaj całość
avatar
Radoro Drago
10.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Skąd takie wysokie wyniki w NBA?Oni przestali grac w obronie?Za czasów np.Jordana nie do pomyślenia..49 pkt. w jednej kwarcie?! 
Gabriel G
10.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Do Cleveland już nie wrócą. GSW będą fetować mistrza u siebie w domu. 
avatar
R77
10.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jeśli GSW ma wygrać, to wiadomo, że lepsze jest świętowanie u siebie:) Szkoda 3 meczu przegranego w końcówce.... Byłoby 2:2 i conajmniej jeszcze 2 mecze tak jak liczyłem:)To była piękna nocka, Czytaj całość