Pozyskaniem Armaniego Moore'a zainteresowane były między innymi kluby z Turcji oraz Chorwacji. Amerykanin odrzucił jednak te oferty i zadecydował, że nadal będzie reprezentował Stelmet BC Zielona Góra. Co więcej, podpisał nowy, dwuletni kontrakt z mistrzami Polski. - Wygraliśmy walkę o Moore'a z takimi klubami, że nawet jestem tym delikatnie zaskoczony. To pokazuje, że Stelmet BC to dobre miejsce do rozwoju - powiedział szczerze Janusz Jasiński.
- Nie powiem, że to była trudna wojna, ale jednak Stelmet BC ma coraz większą rękę. Zawodnicy, którzy sprawdzają się u nas w rozgrywkach polskich i europejskich, zyskują na wartości. To nie jest pierwszy przypadek - przed rokiem Dee Bost i Mateusz Ponitka znaleźli kluby, w których mogli się dalej rozwijać. Musimy sobie zdawać sprawę, że tego typu problemy możemy mięć częściej, aczkolwiek są to najlepsze możliwe kłopoty, bo oznaczają, że koszykarz, na którego postawiliśmy, spełnia oczekiwania i rozkręca swoją karierę - przyznał właściciel drużyny z Winnego Grodu.
Po przylocie do Polski Amerykanin potrzebował czasu na aklimatyzację i poznanie realiów europejskiej koszykówki. Gdy 23-latek wszedł na odpowiednie tory, był bardzo ważnym ogniwem zielonogórskiej drużyny. - Zatrudnienie Armaniego obdarzone było dużym ryzykiem. Przyjechał do Zielonej Góry wypełnić dwuletni kontrakt, ale wcześniej miał opcję try-outu, w związku z czym jego umowa nie była gwarantowana. Moore musiał się sprawdzić, musieliśmy go poznać jako człowieka. Podczas sezonu widać było, jak Armani się rozwija, jak zyskuje dojrzałość koszykarską i ludzką. Myślę, że bardzo spodobało mu się w Zielonej Górze i był to ważny aspekt przy jego decyzji o pozostaniu w Stelmecie BC. Gdyby Moore nie chciał dalej grać w naszym klubie, to nasze zabiegi nie miałyby sensu - skomentował Jasiński.
W minionym sezonie Armani Moore imponował przede wszystkim grą w defensywie i cieszył kibiców wieloma efektownymi akcjami po obu stronach parkietu. - Moore dostał duże wsparcie od trenera. Trzeba sobie powiedzieć jasno, że Armani nie był szykowany jako pierwszoplanowy zawodnik, bo nim miał być Gruszecki. Tak się jednak potoczyły losy, że to Moore stał się naszym pierwszym działem na pozycji numer trzy. Bardzo nam pomógł, był objawieniem tego sezonu. Bardzo ważną zaletą jest jego multipozycyjność - to jego największy walor - dodał sternik Stelmetu BC.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdy Arsenalu trenowały... kung-fu (WIDEO)