Łukasz Ratajczak - obok Roberta Skibniewskiego - będzie miał największe doświadczenie w zespole, jeśli chodzi o występy na parkietach ekstraklasy. W swojej karierze występował m.in. w Kagerze Gdynia, Polpaku Świecie czy PBG Basket Poznań.
- Różnie się układały moje losy w tych klubach. Czasami byłem zadowolony z moich występów i tego ile czasu spędzałem na parkiecie, a czasami wręcz odwrotnie - przyznaje.
Doświadczony podkoszowy 6 lat czekał na powrót do rywalizacji z najlepszymi. W tym czasie grywał w pierwszej lidze, gdzie notował niezłe wyniki. Ostatnie rozgrywki zakończył w Gliwicach ze średnimi na poziomie 9 punktów i 4,5 zbiórki.
Teraz zapowiada, że ciężką pracą chce zapewnić sobie zaufanie trenera Pawła Turkiewicza i satysfakcjonującą liczbę minut na parkiecie. - Będę ciężko trenował, by pokazać trenerowi, że zasługuję na odpowiednią liczbę minut na parkiecie. Wszystko jest zależne ode mnie i zamierzam wykorzystać swoją szansę - zapewnia 31-letni koszykarz.
ZOBACZ WIDEO: Robert Korzeniowski przeżył prawdziwą tragedię. "Chodziłem przybity i płakałem"
Ratajczak z optymizmem patrzy nie tylko na swoją grę, ale i postawę całego zespołu. Cel stawia bardzo ambitny. - Obserwując poprzednie rozgrywki można było zauważyć, że liga była dość wyrównana. Praktycznie każdy mógł wygrać z każdym i myślę, że teraz też będzie podobnie. My chcemy ambitnie patrzeć do przodu, dlatego też zakładam, że naszym celem powinna być walka o play-off - mówi jasno.
Na pewno dużo zależeć będzie od graczy zagranicznych. W Gliwicach postawiono m.in. na trzech młodych Amerykanów. - Wszystko będzie zależeć od ich procesu aklimatyzacji. Jeśli szybko się zaadaptują do naszego stylu gry, to z pewnością będą mogli zaprezentować swoje umiejętności. Sam jestem ciekaw tego, jak będą wyglądać po przyjeździe do naszego kraju. Wiadomo, że ich rola w zespole ma być znaczna, więc ich dyspozycja będzie niezwykle istotna - kończy Ratajczak.