NBA: szykuje się powrót Jareda Sullingera, dwa kluby walczą o Dante Cunninghama

East News / Jared Sullinger w barwach Celtów
East News / Jared Sullinger w barwach Celtów

Istnieją spore szanse na to, iż Jared Sullinger ponownie zawita na parkiety najlepszej ligi świata. Może zagrać w barwach Brooklyn Nets. Z kolei Pelicans i Timberwolves stoczą pojedynek o usługi Dante Cunninghama.

Ostatni rok to zdecydowanie okres, o którym Jared Sullinger wolałby zapomnieć. Po tym jak zamienił Boston na Toronto, rozegrał dla kanadyjskiego klubu zaledwie 11 spotkań, w których notował po 3,4 punktu i 2,5 zbiórki. Nie są to z pewnością liczby odzwierciedlające jego potencjał, gdyż ten w podkoszowym drzemie bardzo duży. Podobnie zresztą jak tkanka tłuszczowa, gdyż to właśnie nadwaga była głównym powodem większości jego kłopotów w dotychczasowej karierze.

Owszem, w październiku 2016, czyli tuż przed startem nowego sezonu, "Sully" zmuszony był poddać się operacji stopy, która ciągnęła się za nim dwa lata. To spowodowało, iż powrót zawodnika w kampanii 2016/17 znacznie się opóźnił, ale i forma samego gracza daleka była od ideału. Raptors pozbyli się go zatem bez większego żalu, a Phoenix Suns zwolnili od razu po tym, jak otrzymali w zamian za P.J.'a Tuckera. Od tego momentu silny skrzydłowy pozostawał bez klubu, lecz teraz może się to zmienić.

Od pewnego czasu Sullinger trenuje z Brooklyn Nets. To w zasadzie jego powrót na radary włodarzy tego klubu, gdyż mieli go oni na oku już w lipcu, po czym stracili nim zainteresowanie. Teraz najwyraźniej ponownie je odzyskali. W swoim najlepszym sezonie na parkietach NBA, w barwach rzecz jasna Celtics, Sullinger notował solidne 13,3 punktu oraz 8,1 zbiórki.

New Orleans Pelicans i Minnesota Timberwolves - te dwa kluby są bardzo mocno zainteresowane usługami Dante Cunninghama. W obecnej sytuacji szczególnie zdeterminowani są ci pierwsi, którym w ostatnim czasie ze składu wypadł Solomon Hill, a więc niski skrzydłowy ekipy z Luizjany. Z drugiej jednak strony nie musi być im łatwo o namówienie gracza na dalszą grę w klubie, gdyż usługami skrzydłowego zainteresował się także jego były pracodawca.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Conor McGregor wyprzedził Cristiano Ronaldo

Cunningham grał bowiem w barwach Leśnych Wilków w latach 2012-14, kiedy pełnił rolę wartościowego zmiennika. Z kolei teraz stał się szczególnie łakomym kąskiem, gdyż w ostatnim sezonie poprawił się bardzo w kwestii rzutów trzypunktowych. Notował w tym względzie 39 procent, a więc najwięcej w karierze. Wcześniej w ogóle nie był to jego znak rozpoznawczy. Tak naprawdę dopiero w sezonie 2015/16 zaczął rozwijać ten element (32 proc.), a rok później znacząco go poprawił.

Skrzydłowy skorzystał z opcji gracza w swojej umowie i odstąpił od niej wraz z końcem kwietnia. Za kolejny sezon mógł zarobić ponad 3 mln dolarów, ale już wiadomo, iż przecenił sam siebie, gdyż w przypadku podpisania kontraktu z którąś z wymienionych ekip, zarobi "jedynie" minimum dla weterana, a więc nieco ponad 2 mln dolarów. Cunningham w ostatnim sezonie notował średnio 6,6 punktu i 4,2 zbiórki.

30-latek mógłby być pasującym elementem zarówno dla jednych, jak i drugich. W Pelicans odgrywałby pewnie większą rolę, zwłaszcza wobec kontuzji Hilla. Z kolei gra z ławki w Minnesocie, u boku m.in. Jimmy`ego Butlera, Karla-Anthony`ego Townsa czy Andrew Wigginsa, dawałaby mu szansę walki o coś więcej niż tylko awans do play-off. Co wybierze sam zainteresowany?

Komentarze (0)