Jakub Artych, WP SportoweFakty: Jesteście gotowi na początek rozgrywek?
Grzegorz Grochowski, gracz Miasta Szkła: Myślę, że potrzebujmy jeszcze kilku dni, aby optymalnie się przygotować. Na pewno nie będziemy najlepszym zespołem w pierwszej kolejce. Mamy wielu nowych zawodników i nie da się tak szybko zrobić pewnych rzeczy. Wszyscy musimy wdrożyć się w system gry i dobrze komunikować na boisku. To jest długi proces, ale wszystko idzie w dobrą stronę.
[b]
Tworzenie nowej drużyny nigdy nie jest łatwe. Tym bardziej przy tylu zmianach w składzie. Zgranie jest największą bolączką?[/b]
Wszyscy oczekują na start nowego sezonu. Jesteśmy głodni gry o ligowe punkty. Z jednej strony to dobry moment, aby zacząć grać na poważnie. Z drugiej przydałoby nam się jeszcze 2-3 tygodnie, aby popracować nad niektórymi elementami. Wszystkie drużyny zaczną w podobnym terminie, więc nie ma taryfy ulgowej. Mieliśmy prawie dwa miesiące przygotowań, wiele przez ten czas już zrobiliśmy.
ZOBACZ WIDEO Milik padł jak rażony piorunem - zobacz moment, w którym odniósł kontuzję [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W zespole z Krosna jest kilku obcokrajowców. Zaaklimatyzowali się już w pełni w nowym otoczeniu?
Wszystko jest w porządku. Myślę, że już mamy fajną atmosferę. Idziemy w dobrym kierunku, aby ta atmosfera była jeszcze lepsza. Są to ciekawi ludzie z wielu krajów, więc mamy sporo nowych kultur. Każdy jednak wie, czego może po sobie oczekiwać. Jest to fajna mieszanka.
W sparingach wasza forma wyglądała bardzo różnie. Jako zawodnik przywiązuje pan wagę do ich wyników? W ostatnim turnieju w Lublinie przegraliście ze Startem i wygraliście z Legią.
Nigdy nie przywiązywałem do tego wagi. Nie ma to dla mnie znaczenia. Pamiętam, że w poprzednim sezonie w Kutnie wygraliśmy większość sparingów, a w lidze doskonale wiemy jak to wyglądało. W trakcie sezonu gra się zupełnie inaczej i musimy być gotowi na każdą sytuację. W sparingach graliśmy różnie. Mogę nawet powiedzieć, że częściej wyglądaliśmy jako zespół gorzej niż lepiej.
Mam podobne zdanie.
Dokładnie tak było i każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę. Robimy wszystko, aby to poprawić. Przyszło dziewięciu zawodników, a pozostało tylko trzech. Jest to długi proces, dlatego potrzebna jest cierpliwość. Wszystko musi się zazębić.
To dobrze, że na inaugurację rozgrywek zmierzycie się z absolutnym beniaminkiem - GTK Gliwice?
Są dwie strony medalu. Z jednej strony przyjeżdża do nas beniaminek i to sprawia, że powinniśmy ten mecz wygrać. Gramy u siebie, więc wszyscy oczekują od nas zwycięstwa. Pojawia się dodatkowa presja. Z drugiej natomiast jesteśmy bardzo zmobilizowani. Chcemy dobrze rozpocząć sezon i sprawić naszym kibicom wiele radości.
Czuć w Krośnie dużą mobilizację? W poprzednim sezonie fani wypełniali halę w każdym meczu.
Wydaje mi się, że tak. Dużo ludzi przyjdzie na mecz. Sporo biletów zostało sprzedanych, więc mam nadzieję, że fani będą naszym szóstym zawodnikiem.
Po kilku latach wrócił pan na Podkarpacie. Jak się czuje pan w nowym-starym miejscu?
Dużo rzeczy jest na pewno nowych. W Krośnie grałem w I lidze, teraz jesteśmy w ekstraklasie. Wiadomo, że organizacja poszła do przodu i chwała za to włodarzom z Krosna. Jest sporo inaczej, ale znam tych ludzi i wiem czego się mogę po nich spodziewać. Są to bardzo pogodne i pomocne osoby.
Dla pana będzie to czwarty sezon w PLK. Stawia pan sobie jeszcze wyżej poprzeczkę?
Chciałbym wygrać więcej meczów niż w poprzednim sezonie. Myślę, że da się to zrealizować. A tak na poważnie, to nie chcę mówić o żadnych celach. Każdy mówi o play offach, jednak wszystko dopiero zweryfikuje sezon. Teraz nie wiadomo jak prezentować się będą poszczególne zespoły. Najważniejsze jest dla nas pierwsze zwycięstwo. Potem zaczniemy myśleć o Anwilu Włocławek.