Rywal Rosy wrócił z dalekiej podróży. "Stanowiliśmy jedność i to pozwoliło nam przetrwać"

WP SportoweFakty / Andreas Seiferth
WP SportoweFakty / Andreas Seiferth

Świetny początek zmagań w koszykarskiej Lidze Mistrzów zanotował Medi Bayreuth, pokonując w Radomiu Rosę 96:79. - Wygrane na wyjeździe są bardzo istotne w tych rozgrywkach - podkreślił Andreas Seiferth, który zdominował rywali pod koszem.

O ile w początkowych dziesięciu minutach spotkania z Rosą Radom Medi Bayreuth nie zaprezentował się z dobrej strony, przegrywając 16:33, o tyle później zdecydowanie wrócił do gry, obnażając wszystkie słabości gospodarzy. - Nie zaczęliśmy dobrze tego meczu i byliśmy wyraźnie "pod kreską" w pierwszej kwarcie, ale potem poprawiliśmy grę na "desce" i było zdecydowanie lepiej - przyznał po zakończeniu zawodów Andreas Seiferth.

Co prawda potężnie zbudowany podkoszowy nie rozpoczął pojedynku Basketball Champions League w wyjściowej "piątce", ale nie przeszkodziło mu to w zostaniu najlepszym strzelcem meczu. Przez 24 minuty spędzone na parkiecie zdobył 24 punkty, notując fantastyczną skuteczność 10/10 "za dwa". Zdominował przeciwników pod koszem. Ponadto wykorzystał cztery z sześciu rzutów osobistych, miał zbiórkę, trzy asysty i tyle samo przechwytów.

Wyższość jego i kolegów było widać zwłaszcza w trzeciej odsłonie, wygranej przez niemiecki zespół 29:9. - To było bardzo ważne zwycięstwo dla nas, ponieważ zagraliśmy po raz pierwszy, i to na wyjeździe, więc tym bardziej się cieszymy, że wywieźliśmy z Polski korzystny rezultat. Myślę, że wygrane poza domem są bardzo cenne w Lidze Mistrzów - podkreślił 28-latek.

Satysfakcji z postawy podopiecznych, przede wszystkim w bardzo trudnym momencie, nie ukrywał Raoul Korner. - Pierwsza kwarta była w naszym wykonaniu straszna. Źle weszliśmy w mecz, tracąc 17 punktów do rywala. Nie spisywaliśmy się dobrze w obronie w tym fragmencie, a w ataku byliśmy zbyt powolni. Wszyscy czuliśmy, że zaczęliśmy słabo to spotkanie - zaznaczył trener Medi Bayreuth.

ZOBACZ WIDEO "Biegacze" - opowieść o przekraczaniu barier

Następnie gra przyjezdnych przeszła metamorfozę. - Kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, że ci nie idzie, a tak czuł każdy z nas, ważne jest, aby pozostać razem i utrzymać myśl o zwycięstwie, nie stracić celu, stanowić jedność. Wierzyliśmy w końcowy sukces, co później moi zawodnicy pokazali, i krok po kroku wracaliśmy do gry, odrabiając straty. Pozwoliliśmy w trakcie tych początkowych dziesięciu minut poczuć się Rosie bardzo pewnie, więc później musieliśmy rywala "przełamać" i to zmienić. W kolejnych trzech kwartach zdominowaliśmy wydarzenia na parkiecie. Udowodniliśmy, że do końca trzeba wierzyć i nie tracić koncentracji. To nasz wspólny, wielki sukces - mówił szkoleniowiec.

- Ten rezultat jest dla nas bardzo istotny, tym bardziej, że zadebiutowaliśmy w Lidze Mistrzów - zwrócił uwagę Korner. W środę Medi Bayreuth zmierzy się przed własną publicznością z SIG Strasbourg z Davidem Loganem w składzie, który w pierwszej kolejce BCL pokonał u siebie Petrol Olimpiję Lublana 83:69.

Komentarze (0)