Z meczu na mecz gra lepiej i znaczy coraz więcej w ofensywie GTK Gliwice. Swój niemały potencjał pokazał w ostatni weekend, kiedy to był nie do zatrzymania dla defensywy Legii Warszawa.
Wykorzystał 12 z 21 rzutów i zaliczył 29 punktów (średnia w sezonie 19,8 na mecz i 4. pozycja w klasyfikacji strzelców PLK). - Takie występy powodują, że człowiek chce jeszcze więcej. Ciężko pracowaliśmy, żeby w końcu poczuć ten smak zwycięstwa, ale nie zamierzamy się zatrzymać i na tym poprzestać. Chcemy więcej! - mówi jasno Jonathan Williams
Gracz zza wielkiej wody w niedzielę był kluczową postacią - po kontuzji Lukasa Palyzy tak naprawdę to na jego barkach spoczywała gra w ofensywie gliwiczan. Spędził na parkiecie 37 minut i zmęczenie było widoczne. Pomimo tego w decydujących momentach meczu nie zawiódł.
- Zawsze staram się dać z siebie wszystko i nie inaczej było tym razem. Dobre akcje dodają energii. Pracowaliśmy jednak na ten sukces ciężko całą drużyną - wyjaśnia.
Przed meczem w stolicy Williams przekonywał, jak bardzo głodny jest triumfu. Po meczu z Legią nic się nie zmieniło w tym temacie. - Pewnie, że dalej jestem głodny tych zwycięstw. Wygrana w Warszawie przeszła do historii gliwickiego klubu, bo to przecież pierwsze zwycięstwo w PLK, a ja byłem częścią tego sukcesu - przekonuje.
Zawodnik nie ukrywa, że cały czas aklimatyzuje się w naszym kraju i uczy się europejskiej koszykówki. - Różnica jest naprawdę duża, nie ma co ukrywać. Przede wszystkim system gry jest zupełnie inny, ale z meczu na mecz czuję się lepiej. Poznaję tą ligę, ciężko pracuję, a to musi przynosić efekty - kończy Williams.
ZOBACZ WIDEO Dramatyczna końcówka w Gelsenkirchen! Wolfsburg wyszarpał remis [ZDJĘCIA ELEVEN]