Wojciech Kamiński: Nie wierzyliśmy w to, że możemy tak bronić

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

Nie ma co ukrywać, że defensywa była kluczowa w zakończonym bardzo niskim wynikiem 49:48 meczu Rosy Radom z Banvitem w Lidze Mistrzów. - Sami nie wierzyliśmy w to, że jesteśmy w stanie grać na takim poziomie w obronie - mówi Wojciech Kamiński.

Mało kto wierzył w to, że Rosa może pokonać Banvit BC. Mająca problemy zdrowotne i podchodząca do środowego meczu z czterema porażkami z rzędu w Basketball Champions League radomska drużyna nie miała "na papierze" żadnych argumentów przeciwko tureckiemu zespołowi. Kolejny raz okazało się jednak, że nazwiska i pieniądze nie grają. Po bardzo słabym, aczkolwiek emocjonującym spotkaniu podopieczni Wojciecha Kamińskiego odnieśli historyczne zwycięstwo nad srebrnym medalistą Ligi Mistrzów w ostatnim sezonie.

- Przez cały mecz, a zwłaszcza w czwartej kwarcie, moi zawodnicy świetnie spisywali się w defensywie. Zatrzymali Banvit na niespełna 50 punktach, więc to zdumiewające osiągnięcie naszej obrony. Oczywiście rywale także kapitalnie zagrali w tym elemencie - powiedział trener Rosy. Trzeba jednak przyznać, że skuteczność obu ekip była zatrważająca. Gospodarze trafili zaledwie 19/58 rzutów z gry, w tym 2/18 z dystansu, zaś przyjezdni - 16/53, a "za trzy" - 6/19.

Po raz kolejny Kamiński spotkał się z doskonale znanym sobie Saso Filipovskim, z którym jeszcze nie tak dawno rywalizował w PLK. - Wiem, że trener Filipovski wykonuje kapitalną pracę ze swoim zespołem i na pewno świetnie przygotował go do tego spotkania, ale to my byliśmy minimalnie, bo o jeden punkt, lepsi - podkreślił opiekun Rosy.

Choć na trybunach Hali MOSiR-u nie zasiadło zbyt wielu fanów, to słychać było ich głośny doping, zwłaszcza w kluczowej, czwartej kwarcie. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, dziękujemy kibicom za wsparcie. Wiemy, że po ostatniej porażce mogli być rozczarowani naszą postawą, więc to zwycięstwo jest dla nich - zaznaczył "Kamyk", nawiązując do przegranej 78:93 z Treflem Sopot.

Po raz kolejny sprawdziła się teza, że w koszykówce wygrywa się przede wszystkim obroną. - Ten mecz utwierdził nas w przekonaniu, że jesteśmy w stanie pokonać każdego i wygrywać defensywą. Oczywiście wszyscy znają nasze walory ofensywne i sami jesteśmy ich świadomi, lecz chyba nawet sami nie wierzyliśmy w to, że jesteśmy w stanie grać na takim poziomie w obronie - zakończył Kamiński.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Jeśli będzie ryzyko, to jest jasne że nie zagram

Komentarze (0)