Przypomnijmy, że przejście Chrisa Paula z Los Angeles Clippers do Houston Rockets było jednym z najgłośniejszych ruchów na rynku transferowym w minionym lecie. Poza tym sprawił on, że Rakiety stały się jednym z głównych kandydatów do tego, aby poważnie zagrozić mocarnym Golden State Warriors. Jednak już pierwszy mecz sezonu nieco pokrzyżował im te plany.
Inauguracyjne spotkanie przeciwko właśnie GSW było jak dotąd jedynym, w którym wystąpił CP3. Kreowany na współlidera zespołu rozgrywający, zmagał się z urazem kolana już od okresu przygotowawczego, a pierwsze starcie w sezonie zasadniczym pokazało, że niezbędny będzie dłuższy odpoczynek. Mimo to Rockets radzili sobie bez niego nadspodziewanie dobrze.
W pierwszej piątce zastąpił go Eric Gordon, a za rozegranie wziął się James Harden i z roli, która nie jest mu obca, wywiązywał się wprost rewelacyjnie. Po 15 rozegranych spotkaniach, The Beard ma średnie na poziomie 30,7 pkt. oraz 10,3 as. Jeśli chodzi o zdobycze punktowe, jest wiceliderem (ustępuje jedynie Giannisowi Antetokounmpo), zaś w asystach przewodzi całej stawce graczy w NBA.
Powrót Paula powinien być jednak zdecydowanym ułatwieniem dla zespołu. Bo choć Harden gra wspaniale, nie może na swoich barkach cały czas ciągnąć gry zespołu, a przecież nie minęło jeszcze choćby 20 proc. sezonu regularnego, nie wspominając w ogóle o play-offs. A to w końcu rozgrywki posezonowe są kluczowe dla ekipy takiej jak Rockets, czyli marzącej o mistrzostwie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polski siatkarz zaskoczył rywali w LM. "Szalony finisz!"
Rozgrywający ekipy z Teksasu ma powrócić na czwartkowy mecz swojej drużyny z Phoenix Suns. Trener Mike D'Antoni przewiduje dla niego około 20 minut na parkiecie. - Nie ma nic lepszego niż granie, więc jestem bardzo podekscytowany tym procesem - powiedział sam zainteresowany. Jeśli jednak jego stan nie pozwoliłby na występ przeciwko Słońcom, wówczas zagra "dopiero" w sobotnim starciu z Grizzlies.
Na przełomie swojej kariery, Chris Paul notuje średnio 18,7 punktu, 9,9 asysty, 4,4 zbiórki oraz 2,3 przechwytu. W NBA rozegrał jak dotąd 12 sezonów, a obecny będzie dla niego trzynastym. Można pokusić się o stwierdzenie, że jest najlepszym playmakerem ostatniej dekady. Od samego początku, kiedy tylko pojawił się w lidze, gra na bardzo wysokim i równym poziomie.