Jakub Schenk i disco-polo: Gram po to, żeby Zenek wybrzmiał po meczu

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jakub Schenk
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jakub Schenk

Zenek Martyniuk i jego utwór "Przez Twe Oczy Zielone" są nieodłącznym elementem meczów na Kociewiu. Jakub Schenk przyznaje się, że jest wielkim fanem disco-polo. - Świetnie czuję się w tych rytmach - mówi rozgrywający Polpharmy Starogard Gdański.

Mecze na Kociewiu mają swój wyjątkowy, niepowtarzalny klimat. W niedużej hali kibice potrafią zgotować niezwykle gorącą atmosferę od pierwszej do ostatniej minuty meczu. Pojedyncze udane akcje koszykarzy Polpharmy Starogard Gdański podrywają ich z krzesełek i pobudzają do jeszcze głośniejszego dopingu.

- Świetne miejsce, uwielbiam grać w tej hali, klimat jest magiczny - mówi z zachwytem Stefan Balmazović, koszykarz PGE Turowa Zgorzelec. Takich głosów jest więcej. Trudno się dziwić - grać na Kociewiu to duża przyjemność i wyzwanie dla rywali, bo presja ze strony kibiców jest olbrzymia.

Nad tym wszystkim czuwa miejscowy dj, który tylko czeka na końcową syrenę... W przypadku zwycięstwa z głośników usłyszymy muzykę disco-polo, w której znakomicie czują się nie tylko kibice, ale także sami zawodnicy. Zenek Martyniuk i jego utwór "Przez Twe Oczy Zielone" stał się nieodłącznym elementem meczów na Kociewiu.

O atmosferze podczas meczów, disco-polo i ostatnim zwycięskim meczu z PGE Turowem Zgorzelec rozmawiamy z Jakubem Schenkiem.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia

------------

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W meczu z PGE Turowem Zgorzelec zdobył pan 14 punktów i był jednym z najlepszych zawodników Polpharmy, choć po pierwszej połowie nic na to nie wskazywało...

Jakub Schenk, rozgrywający Polpharmy Starogard Gdański: To fakt. Wszedłem na początku drugiej kwarty i nie był to udany fragment w moim wykonaniu. Byłem niedogrzany, lekko oszołomiony i szybko złapałem dwa faule, co jednocześnie oznaczało ławkę rezerwowych do końca pierwszej połowy. To była katastrofa. W drugiej połowie było kompletnie inaczej. Jedna dobra akcja mnie nakręciła, wróciła pewność siebie.

Nakręcił pan też przy okazji publiczność. W końcówce meczu było istne szaleństwo na trybunach.

W tej hali jest coś takiego, z czym nie spotkałem się na innym obiekcie w Polsce. Jedna dobra akcja w defensywie podnosi wszystkich z krzesełek. Pamiętam taką sytuacją w meczu z Miastem Szkła Krosno. Zebrałem piłkę w ataku i kibice momentalnie się podnieśli - w tej akcji trafiliśmy trójkę i rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo na trybunach.

A po meczu disco polo...

Ja po to gram, żeby ten Zenek zabrzmiał na koniec.

Aż takie zamiłowanie do muzyki disco-polo?

Czuję się bardzo dobrze w takich rytmach. Jestem melomanem i słucham każdego rodzaju muzyki. Jednak gdzieś disco-polo króluje. Pozdrawiam z tego miejsca Filipa Zegzułę, z którym rozkręcaliśmy tymi rytmami atmosferę na kadrze Polski B.

Przypominam sobie, że ma pan nawet zdjęcie z Zenkiem Martyniukiem na Instagramie.

Dokładnie, bardzo lubię Zenka. To jedno z bardziej lubianych zdjęć na moim koncie. Bije pewne rekordy.

Wracając do koszykówki - coraz większa pewność siebie od pana bije podczas meczów. Rok ogrania w PLK zrobił swoje.

Czuję się coraz pewniej na boisku. Nie ukrywajmy: to jest najważniejsze w koszykówce. Można mieć wielkie umiejętności, świetnie trenować trenować, ale i tak wszystko weryfikuje mecz.

Choć u trenera Bogicevicia jest nieco inaczej niż u Budzinauskasa.

U trenera Budzinauskasa było więcej wolnej ręki w ataku, można było bez większych konsekwencji złamać zagrywkę. Nie było to piętnowane. Teraz jest trochę inaczej. Zagrywka ma być doprowadzona do punktu, w którym wyznaczy trener Bogicević. Wiadomo, że możesz spenetrować czy rzucić, ale ciąży na ciebie większa odpowiedzialność. Reasumując - musimy mocniej egzekwować założenia, które są bardzo starannie nakreślone przed meczem. Wiemy, kogo i w którym momencie mamy atakować. Jak widać, sprawdza się to znakomicie - bilans 5:2 robi wrażenie.

Szybko złapał pan nić porozumienia z Joe Thomassonem, z którym często wymienia się pan na rozegraniu.

Z Joe bardzo dobrze się dogadujemy, dzielimy się tymi obowiązkami. Jak jeden nie ma sił, to drugi bierze się za rozegranie. Cieszę się, że mam takiego partnera na boisku.

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: