Zaczęli niemrawo, jednak kiedy było trzeba, to włączyli piąty bieg i odjechali rywalom. Stelmet BC Zielona Góra bez problemu odniósł siódme zwycięstwo w tym sezonie. Różnica klas na Torwarze z pewnością była widoczna.
- Gratuluje mojej drużynie za to, że dobrze dzielili się piłką. Przez cały mecz grali twardo w obronie - analizuje Artur Gronek. - Cieszę się, że mogło zagrać 10 zawodników i każdy na tym skorzystał. Dawno nie było koszykówki w Warszawie. Dla mnie osobiście to fajna sprawa, że mój zespół mógł zagrać w stolicy - dodaje szkoleniowiec.
Legia Warszawa zagrała bardzo ambitnie. Beniaminek PLK trafił 11/27 rzutów z dystansu, dlatego w całym spotkaniu zdobył 78 punktów. Dużym problemem była jednak defensywa. - Za pięć dni nikt nie będzie o tym pamiętał, ile było punktów - tłumaczy Gronek, który nie przywiązuje wagi do wyniku. - Dopisujemy dwa punkty i mamy bilans 7:3. To jest ważne. Jako trener nie liczę różnicy wygranej. Cieszę się, że cele, które sobie założyliśmy przed meczem zostały realizowane - dodaje.
Najskuteczniejszy w obozie Stelmetu okazał się Martynas Gecevicius, autor 16 punktów. Dwucyfrową liczbę punktów zanotowali również: Armani Moore, Przemysław Zamojski, Vladimir Dragicević, Filip Matczak oraz kapitan Łukasz Koszarek.
- Wszyscy mogli zaprezentować się na parkiecie, to najważniejsze. Gratuluję zawodnikom Legii, grali bardzo ambitnie. Wiadomo, że brakuje im jeszcze trochę talentu, ale zrobili krok w dobrą stronę. Z meczu na meczu może iść im jeszcze lepiej - podsumował kapitan Stelmetu BC Zielona Góra.
Mistrz Polski z bilansem 7:3 zajmuje czwarte miejsce w PLK. W następnej kolejce ich rywalem będzie Asseco Gdynia.
ZOBACZ WIDEO Bereszyński bronił bramki, ale Sampdoria i tak przegrała z Lazio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]