Stelmet BC wdraża nowe pomysły. Artur Gronek apeluje o cierpliwość
Artur Gronek, trener Stelmetu BC Zielona Góra: Trochę z rytmu wybiła nas przerwa reprezentacyjna, w której nie mieliśmy do dyspozycji trzech kadrowiczów. W tym czasie wdrożyliśmy kilka nowych pomysłów, które zawodnicy muszą w pełni przyswoić. Widać, że te elementy nie funkcjonują jeszcze tak jak powinny. Apelowałbym o cierpliwość. Jesteśmy zespołem, który ma ogromny potencjał w rzutach z dystansu. Mamy pozycje, ale nie możemy trafić do kosza. Z Asseco zagraliśmy na słabej skuteczności - 6/24. Musimy to zmienić i to jak najszybciej.
Co takiego zmieniliście w grze w trakcie przerwy reprezentacyjnej? Jakie są te nowe pomysły?
Wdrożyliśmy pomysły, które mają funkcjonować dla danych zawodników. Zmieniliśmy nieco tranzycję ze względu na powrót Borisa Savovicia. Musimy wykorzystać jego bieganie do szybkiego ataku. To pierwsza zmiana. Kolejna dotyczy Martynasa Geceviciusa, który jest świetnym strzelcem. Byłoby głupotą niewykorzystanie potencjału takiego zawodnika. Mamy kilka pomysłów na niego. Kwestią jest tylko skuteczność.
Tylko?
Tak.
Pytam, bo w meczu z Asseco Gdynia dostrzegłem, że był sfrustrowany. To było spowodowane swoją słabą grą czy brakiem zagrywek na niego?
Zagrywki na niego są, po prostu nie trafił kilku otwartych rzutów. Poza tym nie najlepiej zagrał w obronie. To zadecydowało o zmianie na Przemka Zamojskiego, który dał zbiórkę i nieco agresywności.
Ale on pojawił się dopiero pod koniec pierwszej połowy na parkiecie. Ma jakieś problemy ze zdrowiem?
Jest zdrowy i gotowy do gry. Koszykówka jest taką grą, w której na parkiecie może być tylko pięciu zawodników. Jeżeli ma się 11 w rotacji, to nie można ich wszystkich wpuścić na parkiet.
Czyli rotacja Stelmetu BC jest za szeroka?
To nie jest tak, że ja coś sugeruję. Gramy dużo meczów, więc potrzebujemy szerokiej rotacji. Zawodnicy po tej przerwie reprezentacyjnej muszą wrócić do dobrej formy. Złapią pewność siebie i zaczniemy grać lepiej.
Europa trochę wam ucieka. Po pierwszej rundzie w Lidze Mistrzów bilans 2:5 jest kiepski, o ile nie powiedzieć fatalny.
To prawda, ale nie jest za późno, żeby gonić. Na razie nie musimy liczyć na innych, tylko patrzymy na siebie.
Mecz z Arisem o życie?
Tak. Musimy pokonać tego rywala, jeśli marzymy o awansie do drugiej rundy. Najlepiej byłoby, gdybyśmy wygrali większą różnicą niż siedem oczek. W Salonikach tyloma punktami przegraliśmy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piękna dziewczyna Kapustki i rajskie wakacjeNajlepiej nie jest, ale widzę, że dalej jest pan optymistą.
Cieszę się, że wygraliśmy w Gdyni po dogrywce. Takie zwycięstwa kształtują charakter, są bardzo ważne, zwłaszcza, gdy zespołowi nie idzie.
Łukasz Koszarek mówi wprost: "w meczach PLK trochę nam tego ognia brakuje. Nie ma odpowiedniego podejścia, motywacji". Jak pan się do tego odniesie?
Są ludzie, którzy zaczęli pokazywać ten ogień. Mam na myśli Armaniego Moore'a, Łukaszowi też tego nie brakowało. Są jednak zawodnicy, którzy muszą do tego dołączyć. Jeśli to uczynią, to wszystko wróci do normy. Powtórzę to jeszcze: w tym zespole jest potencjał, ale musimy kilka elementów dopracować, żeby to otworzyć.
Otworzył pan ostatnio internet? Tam aż roi się negatywnych opinii pod pana kierunkiem.
Codziennie otwieram internet, ale nie tracę czasu na głupoty. Za dużo mam pracy, żeby zaśmiecać sobie głowę komentarzami.