Marcin Gortat w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia zapisał na swoim koncie double-double - 11 punktów oraz 10 zbiórek, miał też dwie asysty i dwa bloki, a jego Washington Wizards po zaciętym i ciekawym spotkaniu pokonali Boston Celtics 111:103. Dla stołecznych może być to pozytywny bodziec, są na szóstym miejscu w Konferencji Wschodniej, ale mają tylko o jedną porażkę więcej, niż czwarci Indiana Pacers.
Początki Celtics sięgają 1946 roku, mimo wszystko dla nich był to pierwszy mecz świąteczny, rozgrywany na własnym parkiecie. Kyrie Irving celnym rzutem zza łuku wyprowadził Koniczynki na prowadzenie 95:90 w czwartej kwarcie, lecz Wizards odpowiedzieli zrywem 12-0. Później wsad dodał jeszcze Kelly Oubre i podopieczni Brada Stevensa nie byli już w stanie odmienić losów spotkania.
Dla Celtics i Wizards było to pierwsze spotkanie od czasu ich siedmiomeczowej batalii w play-offach, z której górą wyszli ci pierwsi. - Czułem się trochę nostalgicznie. To uczucie zaprowadziło mnie do play-offów i wszystkich dobrych wspomnień, które tu mam. Fani skandowali szalone rzeczy, jakby to były już najważniejsze mecze, atmosfera była świetna - mówi Oubre, zdobywca 16 "oczek".
Gościom ze stolicy USA udało się triumfować nawet pomimo niemocy w rzutach za zza łuku, w tym elemencie mieli tylko 6 na 26, a ani jednej "trójki" nie trafili chociażby Bradley Beal czy John Wall. Ten pierwszy mimo wszystko wywalczył 25 punktów i zebrał osiem piłek, a Wall zdobył 21 punktów i 14 asyst.
ZOBACZ WIDEO Co się stało z Vive Kielce? "Ten zespół miał grać fantastycznie"
Celtics rozpoczęli sezon od bilansu 16-2, aczkolwiek w ostatnim czasie ich bilans wynosi 11-8, a z czterech ubiegłych spotkań, przegrali trzy. Tym razem na nic zdało się po 20 punktów Kyriego Irvinga i Jaysona Tatuma. - To nie jest dla nas najlepszy okres, ale mamy elastyczną grupę. To wystarczy, abyśmy mogli poczynić progres i iść dalej we właściwym kierunku - zaznacza Irving.
Brak Chrisa Paula i Luca Richarda Mbah a Moute dał się we znaki, Houston Rockets walczyli z OKC Thunder, lecz trio Russell Westbrook - Paul George - Carmelo Anthony okazało się zbyt zdeterminowane, nawet dla Jamesa Hardena. Brodacz w kluczowym momencie, 28 sekund przed końcem meczu i przy stanie 107:110 został zablokowany przez Andre Robersona. Ten popędził do kontrataku, asystował mu Westbrook i 26-latek ustalił wynik spotkania na 112:107 dla Grzmotu.
Harden miał w całym spotkaniu 29 "oczek", osiem zbiórek oraz 14 asyst, ale tylko 3 na 11 za trzy. Thunder rzucali z gry z 54-procentowym powodzeniem, Westbrook zakończył mecz z 31 punktami, Goerge miał ich 24, a Melo 20. Dla pnących się w górę podopiecznych Billy'ego Donovana to już piąte zwycięstwo z rzędu, a 19. w całym sezonie.
- Każdej nocy, zespoły bronią nas inaczej. Kiedy już to zrozumiemy i będziemy się odpowiednio przystosowywać, zaczniemy odnosić sukcesy. Moja praca polega na tym, aby znaleźć sposób, żeby Paulowi i Carmelo grało się lepiej - komentuje Westbrook. Co warte podkreślenia, Rockets z CP3 na pokładzie zwyciężyli 15 z 16 meczów, bez niego są 10-6.
Kyle Kuzma dwoił się i troił, wywalczył 31 "oczek" - zdecydowanie najwięcej w LA Lakers, ale tym razem triumfowała drużynowa koszykówka, którą prezentowali Minnesota Timberwolves. Goście z Minneapolis wygrali czwartą kwartę 38:24, a cały mecz 121:104. Jimmy Butler oraz Taj Gibson mieli po 23 punkty, a Karl-Anthony Towns zdobył ich 21, dokładając do tego 10 zbiórek i cztery bloki. Dla Timberwolves to już 21. sukces w trwających rozgrywkach, plasują się na wysokim czwartym miejscu.
Wyniki:
Boston Celtics - Washington Wizards 103:111 (24:30, 26:22, 26:28, 27:31)
(Irving 20, Tatum 20, Rozier 16, Horford 12, Theis 12 - Beal 25, Wall 21, Porter Jr. 20)
Houston Rockets - Oklahoma City Thunder 112:107 (28:31, 30:26, 30:31, 24:19)
(Westbrook 31, George 24, Anthony 20 - Harden 29, Gordon 20, Ariza 20, Capela 19)
Los Angeles Lakers - Minnesota Timberwolves 104:121 (20:29, 32:24, 28:30, 24:38)
(Kuzma 31, Clarkson 17, Randle 16 - Butler 23, Gibson 23, Towns 21)