Doniesienia dziennika "The Washington Post" na temat słów Donalda Trumpa w sprawie narodów afrykańskich, wywołały wielkie poruszenie w Stanach Zjednoczonych. - Dlaczego przyjeżdżają tu ci wszyscy ludzie z krajów na zadupiu - miał powiedzieć prezydent USA w ubiegłym tygodniu podczas spotkania, na którym omawiano udzielanie ochrony imigrantom z Haiti, Salwadoru i krajów Afryki.
Choć Trump natychmiast zareagował ogłaszając, że nie jest rasistą, nie przekonał tym swoich przeciwników. Wśród nich jest LeBron James, który po raz kolejny zabrał głos na temat wypowiedzi prezydenta USA.
Według gwiazdora ligi NBA osoba na tym stanowisku nie może być homofobem, a za taką uznaje on Trumpa.
- Nie możemy pozwolić by nas podzielono, nie możemy pozwolić, by najważniejsza osoba w państwie szerzyła rasizm. Używaniem takich słów daje znak, że można głosić homofobiczne treści. Jesteśmy w trudnej sytuacji z powodu naszego prezydenta - powiedział James.
- Nie chcę używać słowa głupota, ale po prostu do tego słowa się to sprowadza. Jednak bez względu na to musimy pozostać zjednoczeni, bez względu na kolor skóry czy religię - dodał.
James wypowiedział te słowa w poniedziałek, w Dniu Martina Luthera Kinga. Tego dnia władze NBA postanowiły o rozegraniu serii gier, co według Jamesa jest niesamowitym gestem wobec czarnoskórych koszykarzy.
Cleveland Cavaliers przegrało tego dnia z Golden State Warriors 108:118.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Thiago Cionek przeszedł chrzest w nowej drużynie
[color=#000000]
[/color]