Sam LeBron James to za mało, do Ohio wróciły demony przeszłości. Cleveland Cavaliers niedawno potrafili zwyciężyć cztery mecze z rzędu, aby teraz po przerwie na Weekend Gwiazd oddać dwa z trzech spotkań. Kawalerzyści dali zdominować się we własnej hali, trafili tylko 8 na 34 rzuty za trzy, grali chaotycznie, z czego wynikło aż 15 strat. Zawiodła pierwsza piątka. San Antonio Spurs potrzebowali wygranej niczym tlenu i wreszcie wzięli głęboki oddech.
Lider winno-złotych zdobył 33 punkty, 13 zbiórek i dziewięć asyst w 40 minut, ale do jego postawy nie dopasowali się pozostali podstawowi zawodnicy. George Hill miał 1 na 7 z pola i dwa "oczka", J.R. Smith 1 na 8 oraz tyle samo punktów. Pudłowali także Kyle Korver i Rodney Hood. Podopieczni Gregga Popovicha rozbili Kawalerzystów 34:20 w czwartej kwarcie, a ostatecznie triumfowali 110:94.
Dla Spurs to zwycięstwo wręcz idealne, odniesione na trudnym terenie przeciwko wicemistrzom NBA, a także pozwala się im podnieść po czterech porażkach z rzędu. Dzięki pokonaniu Cavaliers Teksańczycy wracają również na trzecie miejsce w Konferencji Zachodniej, znów są nad Timberwolves.
Spurs kompletnie zaskoczyli przeciwników na początku decydującej odsłony, seria 11-0 dała im prowadzenie 87:74 i kontrolę nad meczem. Cavaliers byli bezradni. Świetnie zaprezentowali się przede wszystkim LaMarcus Aldridge i Danny Green. Ten pierwszy zdobył 27 punktów, a mistrz NBA z 2014 roku dorzucił 22 "oczka", w tym pięć celnych rzutów za trzy.
- Każda wygrana jest dla nas bardzo istotna. W tym miesiącu mieliśmy trochę wzlotów i upadków. Cavaliers to naprawdę dobry zespół, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że gra u nich najlepszy zawodnik na świecie - mówi Danny Green. Teraz przed winno-złotymi mecz z Brooklyn Nets, a więc teoretycznie łatwe zadanie, aby wrócić na właściwy szlak.
Właśnie na takie występy w wykonaniu Marcina Gortata wszyscy czekamy. Polak w meczu przeciwko 76ers spędził na parkiecie 28 minut, trafił 6 na 11 rzutów z pola i jeden osobisty, wywalczył 13 punktów, zanotował też 10 zbiórek, dwie asysty i blok. Dało mu to 13. double-double. Jego Washington Wizards pokonali Szóstki 109:94, dzięki czemu odnotowali 35. sukces w sezonie. Kapitalnie spisali się też Bradley Beal i Otto Porter. Ten pierwszy miał 24 "oczka", a Porter 23.
Houston Rockets z 12. zwycięstwem z rzędu! Co za forma Teksańczyków. James Harden zdobył 41 punktów, wykorzystał 11 na 20 oddanych rzutów z gry, w tym 6 na 10 za trzy oraz 13 na 16 osobistych, miał też osiem zbiórek i siedem asyst. Podopieczni Mike'a D'Antoniego pokonali Denver Nuggets 119:114 i cały czas mogą pochwalić się najlepszym bilansem (46-13) w całej NBA.
New Orleans Pelicans i Milwaukee Bucks dali kibicom prawdziwy thriller, okraszony dodatkowymi pięcioma minutami. Jrue Holiday 28 ze swoich 36 punktów zdobył po przerwie i poprowadził New Orleans Pelicans do triumfu 123:121. Dla nich to 33. wygrana w sezonie, a także piąta z rzędu. Milwaukee Bucks zabrakło w dogrywce około pół sekundy. Jason Terry dostał piłkę niepilnowany w rogu boiska, trafił za trzy, ale było już po czasie.
Wyniki:
Charlotte Hornets - Detroit Pistons 114:98 (32:19, 38:27, 26:25, 18:27)
(Howard 17, Walker 17, Batum 15, Kaminsky 13, Zeller 13 - Griffin 20, Bullock 14, Drummond 14, Smith 13)
Milwaukee Bucks - New Orleans Pelicans 121:123 po dogrywce (32:21, 34:28, 19:38, 29:27, 7:9)
(Middleton 25, Bledsoe 20, Antetokounmpo 20, Parker 18 - Holiday 36, Davis 27, Rondo 16)
Cleveland Cavaliers - San Antonio Spurs 94:110 (20:25, 33:25, 21:26, 20:34)
(James 33, Clarkson 17, Green 14 - Aldridge 27, Green 22, Murray 13)
Washington Wizards - Philadelphia 76ers 109:94 (30:28, 37:20, 20:25, 22:21)
(Beal 24, Porter 23, Oubre 19 - Emiid 25, Simmons 16, Saric 13)
Denver Nuggets - Houston Rockets 114:119 (25:38, 27:28, 27:26, 35:27)
(Barton 25, Jokic 21, Murray 19 - Harden 41, Paul 23, Ariza 14)
ZOBACZ WIDEO Inter Mediolan męczył się z outsiderem. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]