NBA: Warriors zatrzymali Wizards, tylko dwa punkty Gortata. Trwa świetna seria Rockets!

Getty Images / Na zdjęciu: Stephen Curry (z lewej)
Getty Images / Na zdjęciu: Stephen Curry (z lewej)

Golden State Warriors prowadzeni przez Kevina Duranta (32 punkty) pokonali Washington Wizards 109:101. Marcin Gortat w tym meczu spędził na parkiecie tylko 14 minut i zdobył dwa punkty. Houston Rockets odnieśli 14. sukces z rzędu.

Golden State Warriors byli na pewno faworytami, ale trzeba przyznać, iż Washington Wizards nie przynieśli sobie wstydu. John Wall opuścił 14. spotkanie z rzędu po operacji kolana, a stołeczni do przerwy przegrywali z mistrzami NBA zaledwie 56:58. Wynik był otwarty, lecz Czarodziejom zabrakło Bradleya Beala w swoim najlepszym wydaniu. Tego dnia Beal zupełnie nie był sobą.

Goście z Oakland rozpoczęli kwartę numer trzy od zrywu 16-4, doprowadzili do wyniku 74:60 i zaczęli dominować na parkiecie. Wizards ciężko było na to odpowiedzieć, zniwelowali jeszcze straty do stanu 85:94, ale aż do końca nie potrafili się zbliżyć na niebezpieczną granicę. Warriors odnieśli 48. zwycięstwo w sezonie, triumfując w Verizon Center 109:101.

Wspominany Beal w 37 minut miał zaledwie osiem punktów i pięć strat, przestrzelił 12 prób z gry, w tym sześć "trójek". - Zabrali mi wiele rzutów. Podwajali, zamieniali krycie. Ich głównym celem było zabranie piłki z moich rąk - mówi o obronie rywali Beal.

Sytuację próbował ratować Otto Porter, lecz na nic zdało się nawet jego solidne double-double na poziomie 29 "oczek" i 10 zbiórek. Marcin Gortat spędził na parkiecie tylko 14 minut. W tym czasie zdążył zdobyć dwa punkty i trafić 1 na 4 oddane próby, dodał też trzy zebrane piłki i trzy asysty, choć też dwie straty.

ZOBACZ WIDEO Neymar opuścił boisko na noszach. PSG ograło OM [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Dla obrońców tytułu 32 "oczka" wywalczył Kevin Durant, seryjnie dziurawiący kosz stołecznych. Stephen Curry miał małe kłopoty z uregulowaniem celownika, ale 11 na 12 z linii rzutów osobistych sprawiło, że zdobył w sumie 25 punktów. Było to drugie spotkanie obu ekip w tych rozgrywkach i drugi raz z tarczą parkiet opuszczali Kalifornijczycy.

New Orleans Pelicans pokonali San Antonio Spurs 121:116 i przedłużyli pasmo swoich sukcesów do siedmiu, co wywindowało ich już na piąte miejsce w Konferencji Zachodniej. LaMarcus Aldridge skręcił kostkę w pierwszej kwarcie tego meczu i nie wrócił na parkiet, a Pels wykorzystali brak kluczowego zawodnika Ostróg. Anthony Davis zapisał przy swoim nazwisku 26 punktów i 15 zbiórek.

Genialna koszykówka w wykonaniu Boston Celtics, podopieczni Brada Stevensa zanotowali właśnie czwarte zwycięstwo z rzędu i są bliscy powrotu na tron Wschodu. Celtowie zaprezentowali cały swój kunszt, pokonali Charlotte Hornets 134:106, trafiając przy tym 62-procent rzutów z gry (54/87) i 60-procent za trzy (12/20). Kyrie Irving w 25 minut zdobył 34 punkty, miał 13 na 18 z pola i 4 na 6 zza łuku. - Myślę, że pokazaliśmy siłę. Dobrze egzekwowaliśmy nasze założenia, ale to była jedna z tych nocy, w których czujesz się świetnie i trafiasz wszystko - mówi trener Stevens.

Szerszeniom na nic zdały się nawet 23 "oczka" Kemby Walker, który trafił osiem swoich pierwszych rzutów czy 21 punktów Dwighta Howarda. Celtics wysyłają jasny przekaz, iż w tym sezonie stać ich na wielkie rzeczy. Przy utrzymanie tej formy i odpowiednim splocie wydarzeń, powinni zakończyć sezon zasadniczy na pierwszym miejscu w swojej konferencji. Chociaż walka z Toronto Raptors będzie toczyła się na pewno do samego końca sezonu zasadniczego, drużyna z Kanady legitymuje się obecnie bilansem 43-17, a Celtics mają 44-19. Trzeci są Cleveland Cavaliers z 36-24.

Milwaukee Bucks (33-28) wpadli w mały dołek, który w końcowym rozrachunku może ich sporo kosztować. Aktualnie drużyna z Wisconsin spadła na siódme miejsce w Konferencji Wschodniej, a chrapkę na ich wyprzedzenie mają także Miami Heat (32-29) oraz Detroit Pistons (29-32). Właśnie wyższość Pistons musieli uznać Bucks w poniedziałkowy wieczór.

Gospodarze z MoTown odprawili przeciwników bez większych kłopotów (110:87), Blake Griffin prezentował się słabo, ale na wysokości zadania stanęła reszta drużyny. Stanley Johnson zdobył 19 punktów, a Andre Drummond miał 15 "oczek" i 16 zbiórek. Pistons zebrali w całym spotkaniu aż 57 piłek, Bucks tylko 35. Podopieczni Stana Van Gundy'ego zdominowali strefę podkoszową.

Jakby tego było mało, kłopotów nabawił się Giannis Antetokounmpo. Konkretnie chodzi o problemy z okiem. Lider Bucks zainkasował dwa ciosy w twarz, które ułożyły się wyjątkowo niefortunnie. Antetokounmpo zmuszony był opuścić parkiet na 10 minut przed końcem spotkania. - Powiedziano nam, że to chodzi o oko, a jutro Giannis zostanie poddany szczegółowym badaniom - mówi ich trener, Joe Prunty.

Oklahoma City Thunder kocha thrillery. Russell Westbrook wie, co robić w takich przypadkach. 29-latek zdobył osiem ostatnich punktów dla swojej drużyny w dogrywce, w tym popisał się trzypunktowym zagraniem, dzięki któremu Grzmot zwyciężył 111:110. Był to 38 sekund przed końcem meczu. Później piłkę tracili i Mavericks, i Thunder. Ostatecznie rzut na wagę triumfu przestrzelił Dennis Smith. Westbrook miał 30 punktów, 11 zbiórek oraz siedem asyst. W regulaminowym czasie do dogrywki w ostatnich sekundach w niesamowity sposób doprowadził Dwight Powell.

Houston Rockets z 14. zwycięstwem z rzędu! Kto zatrzyma Teksańczyków? Ta sztuka nie udała się LA Clippers, z którymi poradzili sobie James Harden, Clint Capela oraz Eric Gordon. To trio rzuciło w sumie 69 punktów na 105 "oczek" drużyny. Chris Paul, były zawodnik zespołu z Hollywood miał osiem punktów i osiem asyst. Rockets kontrolowali to, co się działo i pokonali oponentów właśnie 105:92.

Wyniki:

Detroit Pistons - Milwaukee Bucks 110:87 (32:32, 21:12, 32:26, 25:17)
(Johnson 19, Bullock 16, Drummond 15 - Bledsoe 19, MIddleton 17, Antetokounmpo 11)

Orlando Magic - Toronto Raptors 104:117 (37:42, 26:27, 26:21, 15:27)
(Fournier 17, Hezonja 17, Vucevic 14, Simmons 13 - DeRozan 21, Lowry 17, Siakam 14)

Atlanta Hawks - Indiana Pacers 107:102 (28:27, 27:23, 30:15, 22:37)
(Collins 16, Dedmon 15, Prince 15, Schroder 14 - Bogdanovic 26, Oladipo 22, Stephenson 18)

Boston Celtics - Charlotte Hornets 134:106 (37:31, 30:28, 36:20, 31:27)
(Irving 34, Brown 15, Morris 15, Monroe 14, Rozier 14 - Walker 23, Howard 21, Kaminsky 16)

Washington Wizards - Golden State Warriors 101:109 (21:36, 35:22, 14:27, 31:24)
(Porter 29, Oubre 17, Morris 16 - Durant 32, Curry 25, Iguodala 14)

Memphis Grizzlies - Phoenix Suns 102:110 (27:21, 27:36, 18:25, 30:28)
(Gasol 22, Harrison 20, Martin 16 - Booker 34, Jackson 29, Payton 19)

Dallas Mavericks - Oklahoma City Thunder 110:111 po dogrywce (21:32, 22:22, 33:23, 24:23, 10:11)
(Barnes 26, Powell 21, Smith Jr. 17 - Westbrook 30, George 23, Anthony 12, Grant 12)

San Antonio Spurs - New Orleans Pelicans 116:121 (29:24, 31:27, 35:36, 21:34)
(Gay 19, Murray 18, Ginobili 17 - Davis 26, Holiday 25, Moore 17)

Los Angeles Clippers - Houston Rockets 92:105 (12:34, 31:27, 29:22, 20:22)
(Harris 24, Harrell 22, Teodosic 13, Williams 13 - Harden 25, Capela 22, Gordon 22, Ariza 11)

Komentarze (1)
avatar
Henryk
1.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oj, chyba Marcin Gortat jednak czuje się , że jest jednak "na wykopnym", nieprawdaż ???.