W lidze NBA Robin Lopez prawdopodobnie najbardziej znany jest z tego, że ma mocno "na pieńku" z klubowymi maskotkami innych zespołów. Kiedy tylko ma możliwość, lubi im mocno dokuczyć. Tym razem jego problemem jest jednak coś zupełnie innego. Otóż w meczu jego Chicago Bulls w Miami przeciwko Heat, otrzymał dwa przewinienie techniczne, w wyniku których musiał opuścić parkiet i udać się do szatni.
W trakcie drogi do tunelu, ogarnęła go jednak frustracja, obrócił się w stronę sędziów i zwyzywał ich słowami powszechnie uznawanymi za obraźliwe "f... you", wskazując kolejno w kierunku każdego z arbitrów. Do całego zdarzenia doszło przy prowadzeniu gospodarzy z Bykami 87:72 na niecałe 9 minut przed końcem spotkania. Liga po przeanalizowaniu zajścia nie patyczkowała się i nałożyła na Lopeza karę w wysokości 25 tys. dolarów.
Grzywna wydaje się być jak najbardziej słuszna i dość adekwatna, bowiem tego typu wyzwiska nie powinny padać z ust profesjonalnego gracza. I trudno to nawet usprawiedliwić nawarstwioną frustracją. - Emocje nie są czymś, czego się wstydzę - skomentował po meczu środkowy Byków. - Gram z pasją. Jeśli zrobię coś złego, przeproszę za to. Jeśli nie, trzymam się tego. Spieprzyłem i zostałem ukarany tak, jak powinienem - dodał.
The last FU...
— Rob Perez (@World_Wide_Wob) 30 marca 2018
pic.twitter.com/1twN21EwWE
Ostatecznie Bulls przegrali z Heat 92:103, co było dla nich już 51. porażką w obecnym sezonie. Dla porównania zwycięstw mają o ponad połowę mniej, bo 24. Robin Lopez od początku rozgrywek jest podstawowym centrem swojej ekipy. Zdobywa średnio 11,9 punktu (najwięcej w dotychczasowej karierze), do czego dokłada 4,5 zbiórki oraz 1,9 asysty (również jego najlepszy wynik) w 26 minut gry.
ZOBACZ WIDEO Pewna wygrana Banvitu, 12 punktów Damiana Kuliga