Dejan Mihevc, trener Polskiego Cukru: Trzeba się z nami liczyć

Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Dejan Mihevc
Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Dejan Mihevc

- Anwil i Stelmet nieco wyprzedzają resztę zespołów w lidze. Nie wolno także zapominać o Rosie Radom, która ma doświadczenie z gier w Lidze Mistrzów. Mecze w fazie play-off będą pasjonujące - mówi Dejan Mihevc, szkoleniowiec Polskiego Cukru Toruń.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Przemysław Frasunkiewicz mówi, że Polski Cukier Toruń to najlepsza drużyna w Energa Basket Lidze. Co pan na to?

Dejan Mihevc, trener Polskiego Cukru Toruń: Miło słyszeć takie opinie z ust innych trenerów. To duże wyróżnienie, zwłaszcza, że w tym sezonie jest wiele dobrych drużyn w PLK. Liga jest bardzo wyrównana. Trudno cokolwiek przewidzieć w danym meczu. Ostatnie spotkania najlepiej to pokazują. Trefl ograł Anwil, a PGE Turów Stelmet.

Anwil, Stal, Stelmet, Polski Cukier - play-offy zapowiadają się pasjonująco.

Wydaje mi się, że Anwil i Stelmet nieco wyprzedzają resztę zespołów. Do tego zestawu dodałbym jeszcze Rosę Radom, która ma doświadczenie z występów w europejskich pucharach. To może okazać się nieocenione w play-off.

A jak pan ocenia siłę Polskiego Cukru na tle tych zespołów?

Wierzę w mój zespół. To zgrana grupa ludzi, która wie czego chce. Pokazaliśmy już w tym sezonie, że trzeba się z nami liczyć. Wygraliśmy Puchar Polski, pokonaliśmy niedawno Anwil Włocławek. Jak będzie w play-off? Uważam, że będą decydować detale, bo różnice pomiędzy poszczególnymi zespołami są niewielkie.

Polski Cukier złapał lekką zadyszkę przegrał trzy mecze z rzędu, ale ostatnie spotkania pokazują, że zespół wrócił na dobre tory. To budzi optymizm przed fazą play-off?

Sezon zasadniczy jest na tyle długi, że każdy zespół ma wzloty i upadki. Przegraliśmy trzy mecze z rzędu, ale ja nie powiedziałbym, że byliśmy w kryzysie czy mieliśmy spadek formy. Po prostu takie sytuacje się zdarzają w sporcie. Mówiłem zawodnikom, że w tym sezonie tylko w jednym meczu daliśmy się kompletnie zdominować rywalom. To było spotkanie w Zielonej Górze, w którym Stelmet był rewelacyjnie dysponowany.

Jak zespół zmienił się po dojściu dwóch nowych zawodników: Newbilla i Jeszke?

Pozyskaliśmy zawodników, którzy pasują do naszego systemu gry. To był podstawowy warunek, dlatego też nie spieszyliśmy się z transferami. Wiele osób pytało mnie w trakcie rozgrywek: "kiedy w końcu kogoś pozyskacie?" Odpowiadałem wtedy: "spokojnie, gramy dobrze. Jeśli nadarzy się sytuacja, wtedy dokonamy korekt". Niczego nie forsowaliśmy. Na rynku pojawiły się dwie ciekawe opcje i skorzystaliśmy z nich. Obaj zaakceptowali swoje role w zespole, zostali dobrze przyjęci przez innych zawodników.

W EBL obowiązuje przepis o dwóch Polakach na parkiecie. To dobry zapis?

Takie przepisy nie są czymś wyjątkowym, bo praktycznie w każdym kraju w Europie funkcjonują podobne zapisy. Uważam, że sama idea jest bardzo dobra. Tylko tak naprawdę wszystko zależy od klubów i ich podejścia do tego zapisu. Bo trenerzy mogą przez to rozwijać krajowych zawodników, ale też mogą traktować ten przepis jako zło konieczne i jedynie używać Polaków jako uzupełnienie obcokrajowców.

Polski Cukier jest w tej pierwszej grupie. Przez większą część sezonu było u was tylko dwóch obcokrajowców: Cosey i Mbodj.

Taka jest filozofia klubu, który chce stawiać na Polaków. To oni mają odgrywać kluczowe role. W zeszłym sezonie drużyna zdobyła wicemistrzostwo Polski, teraz w wakacje pozyskano dwóch reprezentantów Polski: Gruszeckiego i Cela. Myślę, że oni wnieśli do drużyny wiele jakości.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Rozbrajająco szczery Vital Heynen. "Co już osiągnąłem jako trener Polaków? Nic"

Źródło artykułu: