- Mieliśmy 20 punktów przewagi i nawet nie wiem, kiedy ją roztrwoniliśmy - mówi Marek Piechowicz. Skrzydłowy GTK Gliwice indywidualnie rozegrał bardzo dobre zawody, ale po spotkaniu nie miał wesołej miny. Jego zespół czeka na przełamanie od 11 marca.
Z Polpharmą wszystko zaczęło się bardzo dobrze dla beniaminka, ale potem gra gliwiczan posypała się. - Pojawiło się dużo błędów, niecelnych rzutów i zrobił się mecz na styku, w którym raz my prowadziliśmy, raz rywale - dodaje Piechowicz.
Ten nie ma problemu ze wskazaniem decydujących momentów pojedynku. - Kluczowym była druga kwarta, w której straciliśmy całą swoją przewagę. Drugim była czwarta kwarta, gdzie mieliśmy 11 punktów przewagi - wyjaśnia.
Problemem GTK była również defensywa pod koszem, gdzie nie było recepty na zatrzymanie Nikoli Jefticia i Milana Milovanovicia. - Myślę, że przez to przegraliśmy. Nie mieliśmy żadnego pomysłu i źle realizowaliśmy założenia w grze przeciwko wysokim zawodnikom Polpharmy. Mieliśmy jasno powiedziane, że tam będzie kopalnia punktów i musimy to zatrzymać - wyjaśnia Piechowicz.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen o Bartoszu Kurku. "To prawdopodobnie najbardziej zmotywowany zawodnik"
Ostatnią możliwością zakończenia serii porażek gliwiczanie będą mieć w Dąbrowie Górniczej, gdzie w ostatniej kolejce zmierzą się z tamtejszym MKS-em. Łatwo jednak nie będzie, bowiem to gospodarze będą zdecydowanym faworytem.
- Chcieliśmy strasznie wygrać z Polpharmą. Bardzo szkoda, że to się nie udało, ale w Dąbrowie będziemy walczyć do ostatniej kropli żeby wygrać ostatni mecz w sezonie - zakończył Piechowicz.