Mistrzowie Polski w tym sezonie na własnej skórze przekonali się o sile Rosy Radom. W marcu ekipa prowadzona przez Wojciecha Kamińskiego wygrała w Zielonej Górze 91:88. - Myślę, że tamta porażka może nam pomóc. Takie przegrane nie są dobre w danym momencie, ale po czasie taki mecz może zmobilizować nas do wzięcia rewanżu na rywalu i odegrania się. Porażki mobilizują, natomiast zbyt łatwe zwycięstwa z danym zespołem mogą potem uśpić. Pamiętamy, jak przegraliśmy z Rosą i jak trudno było nam wygrać na wyjeździe w Radomiu - mówi Adam Hrycaniuk.
Po wspomnianym triumfie w Winnym Grodzie, Rosa wygrała osiem z dziewięciu meczów, łapiąc wysoką formę przed fazą play-off. - Rosa grała trochę gorzej, gdy łączyła występy w EBL z Ligą Mistrzów, ale gdy odpadli z pucharów, to stali się naprawdę równą i mocną drużyną w polskiej lidze. Po tym dołku, teraz są zdecydowanie lepszym i bardzo groźnym zespołem - ocenia reprezentant Polski.
Rosa może postraszyć Stelmet Eneę BC na każdej pozycji. Zielonogórzanie będą musieli powstrzymać nie tylko Michała Sokołowskiego. - Ciężkim i mocnym fizycznie środkowym jest Michael Fraser, który ostro się rozpycha i robi niezłą robotę dla niskich graczy Rosy Radom. Na pewno pod koszami czeka nas dużo walki, bo może słabsi fizycznie są Auda i Zajcew, ale nadrabiają mobilnością. Na pewno postaramy się obronić strefę podkoszową, ale też czeka nas sporo pracy na obwodzie - komentuje Hrycaniuk.
Wydaje się, że największą przewagą Stelmetu Enei BC nad Rosą jest szerzy skład. - Szeroka ławka to na pewno zaleta, ale teraz o tym nie myślimy. Na razie skupiamy się na pierwszym meczu z Rosą i na pewno nie będziemy się oszczędzać. Pierwsze spotkania są najważniejsze, nie można się potknąć, by przeciwnik poczuł krew. Jeśli będzie potrzeba, trener użyje całej ławki. Każdy zna swoją rolę i jest gotowy na to, by dać z siebie wszystko - przyznaje Hrycaniuk.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Karol Kłos nie odrzucił powołania dlatego, że nie chciał przyjechać