[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty (rozmawiał i notował): To było straszliwe lanie mistrzów Polski. Dlaczego to tak wyglądało?[/b]
Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu Enei BC Zielona Góra: Nie ma co ukrywać - zagraliśmy bardzo słabe zawody. U gospodarzy było widać wielką chęć zwycięstwa. W każdym elemencie byli lepsi i zasłużenie wygrali.
Dawno w Polsce nikt nie udzielił takiej lekcji Stelmetowi Enei BC. Anwil w pewnym momencie prowadził już nawet różnicą 26 punktów.
To fakt - dawno w Polsce nie przegrywaliśmy taką różnicą punktową. Trzeba przełknąć gorzką pigułkę i wyjść na boisko z przekonaniem, że można pokonać Anwil.
Anwil czymś zaskoczył?
Pokazał wszystkie swoje atuty. Zagrał bardzo dobry mecz. Nie przez przypadek ta drużyna była na pierwszym miejscu po rundzie zasadniczej.
Pierwsze komentarze są takie: Anwil głodny, pokazał pazur, z kolei Stelmet jak spasione koty.
Było zaangażowanie z naszej strony. To nie było tak, że nikt nie chciał wygrać. Po prostu waliliśmy głową w ścianę. Jak uderzysz trzy, cztery razy, to ta głowa zaczyna trochę boleć.
Z czego to wynikało?
Nie byliśmy odpowiednio przygotowani do niektórych sytuacji boiskowych. Dlatego m.in. Anwil zdobywał sporo łatwych punktów.
Brak Kelatiego i Mokrosa skrócił rotację Polaków do czterech zawodników. To problem?
Jakiś na pewno, ale uważam, że w tym meczu nie było to widoczne. Jednak nie da się ukryć, że każdy z nas musi wskoczyć na wyższy poziom, jeśli chcemy pokonać Anwil.
Co dalej? Da się w ciągu kilkudziesięciu godzin naprawić grę i poprawić tak dużą liczbę błędów?
Szczerze? Czasami lepiej przegrać w taki sposób. Teraz wiemy, że musimy bardzo dużo elementów pozmieniać i poprawić.
Co można poprawić?
Można nieco pozmieniać w taktyce, uruchomić inne systemy.
ZOBACZ WIDEO Polscy siatkarze pokonają 60 tysięcy kilometrów. "Będzie okazja zobaczyć kawałek świata"